Trzeba się nauczyć, trzeba wbić sobie w głowę prawo polityczne, które brzmi: potęga państwa jest pojęciem stosunkowym, potęgę państwa mierzy się siłą, czy też słabością, sąsiadów tego państwa. Państwo potężne to państwo, które ma słabych sąsiadów; państwo słabe to to, które ma sąsiadów potężnych.
Stanisław Cat-Mackiewicz
- Zdawać się może, że konflikt zbrojny to w dużej mierze sztuka operacyjna, gdzie wybitna jednostka lub sztab ludzi planuje kampanię, a ich celne przewidywania są motywatorem późniejszego sukcesu;
- Niewątpliwie geniusz militarny na polu bitwy stanowił w czasach dawniejszych często decydującą rolę o powodzeniu w wojnie, jednak wraz z rozwojem narodowych, masowych armii, kluczowego znaczenia nabrała kwestia materiałowego przygotowania armii;
- podstawą stały się możliwości mobilizacyjne i odpowiednio przygotowana i wyposażona armia.
Hegemon na skalę światową
Porównywanie potencjałów gospodarczych II RP i III Rzeszy może być traumatycznym przeżyciem. Niemcy u progu drugiej wojny światowej były przemysłowym tygrysem Europy. Już na początku lat ‘30 ich produkcja wyprzedziła brytyjską, a z każdym kolejnym rokiem wzrastał ich roczne PKB. W 1938 niemiecka gospodarka mogła się pochwalić trzecim PKB na świecie wynoszącym ok. 350 miliardów dolarów. W skali globalnej Niemcy stanowiły ekonomiczną potęgą, gigantem który niemal zrównał się połączonemu produktowi krajowemu wszystkich swoich lądowych sąsiadów kontynentalnych. Podobnież miała się sprawa z ekonomiczną relacją Niemcy-Wielka Brytania (wliczając jej dominia i kolonie).
III Rzesza po okresie konsolidacji politycznej wewnątrz kraju i utajnionych, raczej ograniczonych zbrojeniach w pierwszym okresie swoich rządów, ruszyła z potężnymi przygotowaniami militarnymi od 1936. Apogeum zamówień i wydatków z nimi związanych przypada na 1938. Wtedy to, w porównaniu z 1933, gdy hitlerowcy przejęli władzę w Niemczech, produkcja uzbrojenia wzrosła aż dziesięciokrotnie! Budżet Ministerstwa Wojny w roku 1934 wynosił 1,3 mld marek niemieckich, ale w kluczowym roku 1938, wydatki tego samego ministerstwa wynosiły już 7,2 mld marek. Warto zauważyć że zaledwie dwa lata wcześniej w 1936 roku, środki jakimi dysponowało Ministerstwo Wojny były ponad dwukrotnie mniejsze i wynosiły 3,5 mld marek. Jest to fundamentalna kwestia przy próbie oceny potencjału niemieckiego w momencie wybuchu II Wojny Światowej.
Rozrost Wehrmachtu „wszerz” nastąpił głównie w roku 1938. Wcześniej przygotowywano grunt do rozbudowy sił zbrojnych, czekając na odpowiednie postanowienia pionu politycznego oraz rozkręcenie koniunktury gospodarczej. Machina wojenna została nakręcona do takiego stopnia, że inflacja zaczęła rosnąć w tempie zagrażającym bankructwem Niemiec. W 1933 roku na rynku znajdowały się 3,5 mld marek, ale w maju 1938 roku ta liczba wynosiła już 5,3 mld marek, by na początku roku 1939 osiągnąć zawrotne 8,2 mld! Makiaweliczny plan rozbudowy pięści uderzeniowej skierowanej w europejski porządek międzynarodowy, spowodował, że III Rzesza musiała doprowadzić do rozstrzygnięcia militarnego lub zbankrutować.
Ubogie państwo rolników
Myśląc o Rzeczypospolitej lat międzywojnia często zapominamy o tym jak potężnych zniszczeń dokonała Wielka Wojna na terenach, które po 1920 roku ostatecznie weszły w jej granice. Do końca lat 30-tych nasza gospodarka ciągle dźwigała się z ciosów zadanych jej w latach wojny.
W latach ‘36-38 Polska była jedynym krajem ówczesnej Europy, który nie przekroczył pułapu produkcji przemysłowej sprzed I Wojny Światowej. Zniszczenia i ogólna bieda panująca w kraju powodowały, że nie było wystarczającego do tego popytu na produkty fabryczne. Polska tamtych lat to kraj przede wszystkim rolników, którzy posiadali niewielkie majątki ziemskie, a co za tym idzie ich dochód osobisty również był niewielki. Rządzący państwem w latach 20-tych uważali, że przemysł powinien być dodatkiem do rolnictwa, które było najważniejszą gałęzią gospodarki. Dopiero reformy końca lat 30-tych Eugeniusza Kwiatkowskiego doprowadziły do rozruszenia koniunktury przemysłowej poprzez publiczne inwestycje.
Mimo gospodarczej niewydolności, w każdym roku budżetowym Polska lokowała olbrzymie środki na utrzymywanie armii stanu pokoju, gotowej do rozwinięcia mobilizacyjnego w przypadku rozpoczęcia wojny z jednym z sąsiadów. 1/3 krajowego budżetu w 1938, stanowiły wydatki Ministerstwa Spraw Wojskowych. Wydatki na armię były de facto większe, gdyż ukrywano w innych działach ustawy budżetowej rozchody na poczet wojska. Ten gigantyczny trud jaki ponosiło społeczeństwo, aby utrzymywać Wojsko Polskie, był jednak dalece niewystarczający, gdy porównamy jak szybko przyrastał Wehrmacht w latach poprzedzających wojnę. W 1934 wydatki polskie na wojsko wynosiły około 0,35 mld marek niemieckich, natomiast w tym samym roku Niemcy wydawali w ramach Ministerstwa Wojny 1,3 mld marek. A był to okres, gdy III Rzesza nie prowadziła tak agresywnych zbrojeń jak w 1938, kiedy nasz budżet wojskowy pochłonął rekordowe około 0,41 mld marek, tylko że w tym czasie Niemcy przeznaczyli na zbrojenia wspominane już 7,2 mld marek, czyli ponad siedemnaście razy więcej!
Aby zrozumieć jaką przewagę w potencjale miała III Rzesza nad II Rzeczpospolitą, musimy sobie uświadomić, że nasz kraj był biednym, zacofanym, rolniczym państwem, które ciągle nie mogło się podnieść z ekonomicznej ruiny zaserwowanej nam przez okupantów, skutki Wielkiej Wojny oraz kryzysu gospodarczego z lat 20-tych. To nie są zarzuty wobec naszych przodków, tylko przykre – chociaż konieczne – stwierdzenie faktów. Polskie społeczeństwo było w stanie wykonać olbrzymi wysiłek w celu podniesienia kraju ze zgliszcz w okresie międzywojennym, jednak nie było w stanie nadążyć za największą europejską potęgą gospodarczą ówczesnej Europy.
Włócznia Hitlera
III Rzesza przygotowywała armię podboju w latach 30-tych XX wieku w celu realizacji jej rewizjonistycznej koncepcji zmiany ładu wersalskiego w Europie. Zgodnie z niemiecką doktryną militarną oręż jakim był Wehrmacht w rękach hitlerowców miał zapewnić miażdżącą przewagę i szybkie zniszczenie potencjalnych przeciwników. Wojna miała być prowadzona, agresywnie i z zaskoczenia, a do takich kampanii Niemcy potrzebowali nowoczesnej, zmechanizowanej i dobrze wyszkolonej armii.
Dysproporcja sił między III Rzeszą a Polską była przytłaczająca i należy o tym pamiętać próbując ocenić przyczyny porażki Wojska Polskiego w 1939 roku. Polska armia dysponowała 30 dywizjami piechoty na czas pokoju, które w ramach rozwinięcia mobilizacyjnego miały ostatecznie przybrać liczbę 39 dywizji piechoty, 11 brygad kawalerii oraz dwóch brygad, które możemy określić jako pancerno-motorowe. Oprócz tego, granic Rzeczpospolitej broniły Bataliony Obrony Narodowej oraz Korpusu Ochrony Pogranicza. Po mobilizacji Wojsko Polskie miało osiągnąć liczebność na poziomie 1,3 miliona żołnierzy. Ostatecznie, pierwszego września 1939 położenie wyjściowe osiągnęło 21 dywizji okresu pokoju, 3 dywizje rezerwowe, 1 brygada panc.-motorowa oraz 8 brygad kawalerii.
W 1939 roku Polska dysponowała ograniczonym potencjałem bojowym w zakresie lotnictwa, broni pancernej czy też środków artyleryjskich. Na stanie Wojska Polskiego, w dniu wojny było między innymi:
- 211 czołgów 7 – TP, Vickers, R-35
- 574 tankietki TK, TKS (nie będące czołgami)
- Około 2000 szt. artylerii do ognia pośredniego
- Około 1200 szt. artylerii do ognia ppanc.
- 128 samolotów myśliwskich P.11
- 30 samolotów myśliwskich P.07 (zupełnie przestarzałe maszyny)
- 114 samolotów rozpoznawczo-bombowych (liniowych) PZL 23 „Karaś”
- 36 samolotów bombowych średniego typu, PZL 37 „Łoś”
- 84 samoloty obserwacyjne (RWD, „Czapla”, R-XIII)
- 12 wodnosamolotów
Razem 404 samoloty w gotowości bojowej na stan 1 września. To jest oczywiście łączny, zaokrąglony i opisany w sposób mocno uproszczony, potencjał całego Wojska Polskiego, jeżeli chodzi o sprzęt wojskowy. Warto jednak zauważyć, że w dniu 1 września nie wszystkie pojazdy czy armaty były na pozycjach wyjściowych. Tymczasem najeźdźcza armia, zgromadziła na granicach z Rzeczpospolitą potężny arsenał środków bojowych:
- 35 dywizji piechoty, 1 dywizję górską, 4 dywizje zmot.
- 6 dywizji panc. (po 324 czołgi) i 4 dywizje lekkie (po 86 czołgów)
- 2511 lekkich czołgów PzKpfw I,II, III, IV oraz czeskich przejętych maszyn
- około 5300 szt. artylerii do ognia pośredniego
- Około 3800 szt. artylerii do ognia ppanc.
- 1004 samoloty bombowe, nurkujące i szturmowe
- 938 samolotów myśliwskich oraz innych typów
W całej kampanii wrześniowej mogło brać łącznie udział nawet 2420 samolotów różnego typu, w tym wodnosamolotów czy maszyn rozpoznawczych. Jeśli dodamy jeszcze do powyższych danych fakt druzgocącej przewagi technicznej niemieckiego lotnictwa, broni pancernej oraz posiadanie niemal nieograniczonych, jak na taką kampanię, zasobów pocisków artyleryjskich dostaniemy pełen obraz położenia polskiej armii u progu wojny z agresorem. Obraz ten jest jednoznaczny. Niemiecka armia dysponowała przytłaczającą przewagą. Używając nomenklatury piłkarskiej, na boisku mieliśmy dwie drużyny, z tym że jedna grała w 5-ciu, bez butów i z zasłoniętymi oczami.
Inne czynniki
Oczywiście przywołanie statystyk gospodarczych, czy też zwrócenie uwagi na dysproporcje w potencjale sił bojowych obu armii, nie wyczerpuje tematu przyczyn klęski wrześniowej. Nie sposób też opisać wszystkich błędów i niedostatków armii polskiej w 1939 . Jednak, aby zejść ze skali czynników makro, do takich które można by zauważyć na szczeblu taktyczno-operacyjnych, przywołam kilka cytatów ppłk. rez. Jan Dynowskiego, oficera sztabowego XIV Wielkopolskiej Dywizji Piechoty, który brał udział w polskich działaniach zaczepnych nad Bzurą i bardzo trafnie zauważył kilka szczególnie dotkliwych problemów Wojska Polskiego w czasie kampanii obronnej.
DOWODZENIE:
Dowodzenie opierało się prawie całkowicie na ruchomych środkach łączności, na szczeblach Dywizji wyłącznie na oficerach sztabu, oficerach łącznikowych podległych jednostek i na stałym dążeniu dowódcy Dywizji (który był bardzo ruchliwy) do styczności osobistej z podwładnymi.
Świetnie skonkludowany problem w armii polskiej z aparatem dowodzenia, gdzie dowódcy Dywizji dysponowali niewielkim sztabem i mieli bardzo słabą świadomość sytuacyjną. Z tych powodów dążyli do przebywania blisko bezpośredniej linii styczności z nieprzyjacielem w celu odpowiedniego zarządzania polem bitwy.
ŁĄCZNOŚĆ I KOORDYNACJA DZIAŁAŃ:
Łączność i współdziałanie z sąsiadami raczej zawodziły. Nie poświęcano im należytej uwagi. Odczuliśmy to w pierwszej fazie natarcia znad Bzury (9 września), gdzie oddziały skrzydłowe naszej DP i 17 DP ostrzelały się oraz w końcowej fazie walki o Stryków, kiedy 14 DP, wysunąwszy się najbardziej na południe, stracił kontakt z sąsiadami, co spowodowało zagrożenie przez nieprzyjaciela z obu naszych skrzydeł.
Brak łączności pomiędzy dywizjami bezpośrednio biorącymi udział w danych działaniach bojowych, brak kontaktu z sztabem armii i, dalej idąc, ze Sztabem Głównym i Naczelnym Wodzem, powodował że działania naszych osamotnionych dywizji były najczęściej improwizowane i spontaniczne. Brak koordynacji pomiędzy poszczególnymi związkami taktycznymi wynikał z problemów z łącznością, ale także często z nieumiejętnego zarządzania sztabem na szczeblu Armii czy Grupy Operacyjnej.
ZAOPATRZENIE:
Z planowanego zaopatrzenia z zewnątrz od rozpoczęcia wojny Dywizja właściwie nie korzystała. Jeśli chodzi o sprzęt i amunicję, walczyła z drobnymi wyjątkami tym, z czym wyszła w pole.
Faktem jest, że polskie dywizje większość czasu były oderwane od własnego zaplecza, a plan zaopatrywania ich poprzez kolej i zaprzęgi konne, mówiąc delikatnie, nie zadziałał. Nasze pułki piechoty traciły przez to wyjątkowo szybko zdolność bojową, ponieważ często piechurzy wyekwipowani w 3 jednostki ogniowe tj. 90 sztuk, niemal natychmiast tracili posiadane zasoby, a więcej amunicji już nie otrzymali.
Warto jeszcze dodać fatalny (z punktu widzenia wojskowego) plan obronny Naczelnego Wodza. Na pierwszy rzut oka widzimy mocne rozczłonkowanie sił polskich oraz próbę obrony miejsc, które z przyczyn geograficznych się do tego nie nadawały. Jako przykład niech posłuży Armia Pomorze, która właściwie od początku wojny znalazła się w operacyjnym okrążeniu, odcięta wielkimi ciekami wodnymi od możliwości szybkiej ewakuacji. Innym fundamentalnym błędem było niezabezpieczenie południa Polski od strony Czech i sprzymierzonej z hitlerowcami Słowacji. Bardziej teoretyczna niż faktyczna Armia Karpaty nie mogła stanowić siły, która powstrzymałaby uderzenie Wehrmachtu od południa.
Nieunikniona klęska
Kosztorys najskromniejszych umocnień na zachodzie wynosił półtoraroczny całkowity budżet polski. A przecież fortyfikowaliśmy wschód. Skromny plan dozbrojenia, niechby choć po 6 pepanców na pułk, puchł do trzech, czterech, wreszcie pięciu miliardów. Cóż miałem robić? – podniósł swoje wyraziste, pełne cierpienia oczy – nie jestem fachowcem ekonomistą. Kwiatkowski mówił, że dalej iść nie możemy. Zebrałem finansistów, orzekli, że nie nagrzebią więcej jak 180 milionów. Rzuciłem słowa, za które chcieli podawać się do dymisji…
wspominał w rozmowie Marszałek Śmigły-Rydz, co opisał Melchior Wańkowicz w swojej książce “Przez Cztery Klimaty”
Być może gorzka spowiedź Marszałka najlepiej pokazuje z jakimi problemami musiała radzić sobie Rzeczpospolita w dobie nadchodzącego przesilenia w środkowej Europie. Polska doby lat międzywojennych była państwem, które wykonało olbrzymią pracę w celu utrzymania własnej niepodległości i suwerenności. Niestety lata zaborów i Wielkiej Wojny uszczupliły nasze możliwości budowy silnego i zamożnego państwa, a przeciwnik z którym przyszło nam skrzyżować miecze był gospodarczym potentatem, dysponującym potężną siłą zbrojną, tworzoną z myślą o wojnie agresywnej i napastniczej. Szereg błędów, które popełniliśmy jako kraj przed wojną, mógł jedynie przyspieszyć nieuchronną klęskę. Rachunek ekonomiczny i militarny jest jasny, III Rzesza nie mogła przegrać kampanii w Polsce w 1939 roku, którą strona broniąca się mogła ewentualnie przedłużyć o – nieznaczne dla ogólnego rozrachunku – kilka dni, może tygodni.