Najbardziej lubi pierogi leniwe. Do bierzmowania, jak sam twierdzi, przystępował jako niepraktykujący. Porównał siebie do Królewny Śnieżki na pewnym etapie formacji seminaryjnej. Niekoniecznie dobrze rapuje. Uważa się za mieszczucha. Ciekawostek o nowym metropolicie warszawskim można znaleźć naprawdę sporo, jednak to w małym stopniu będzie tekst o arcybiskupie Adrianie Galbasie. Chodzi raczej o cały system, w którym funkcjonują biskupi.
Podczas spotkania opłatkowego z duchowieństwem w 2023 roku kard. Kazimierz Nycz poinformował księży, iż złożył na ręce papieża Franciszka prośbę o przyjęcie rezygnacji z urzędu arcybiskupa warszawskiego. Mijały dni, miesiące, minął prawie rok, a nazwiska następcy nie było. Natężenie plotek w powietrzu, gdy rozmawiało się z przedstawicielami kleru warszawskiego przekraczało skalę, którą znamy z rodzinnych świątecznych obiadów. Gdybym dostawał złotówkę za każdym razem gdy słyszałem, że skoro abp Ryś został kardynałem, to musi przyjść do Warszawy, to może uzbierałbym nawet na metr kwadratowy mieszkania w stolicy. W końcu 4 listopada 2024 roku ogłoszono komunikat, że dotychczasowy metropolita katowicki, arcybiskup Adrian Galbas, został mianowany biskupem warszawskim.
Mimo umiarkowanych zdolności muzycznych, śpiewam w chórze tych komentatorów, którzy uznają, że to dobra wiadomość dla Kościoła warszawskiego. Arcybiskup Adrian Galbas dał się poznać jako hierarcha słuchający głosu świeckich, jak na polskie standardy otwarty na zmiany w funkcjonowaniu Kościoła. Jego sympatie polityczne (co nie zdarza się tak często) nie są znane.
Wybór tego konkretnego pasterza jest jednak nieoczywisty. Wszak Arcybiskup Adrian Galbas nie był faworytem na następcę kardynała Kazimierza Nycza w plotkarskich rankingach. Metropolitą katowickim został stosunkowo niedawno, więc nie był brany pod uwagę w pierwszej kolejności, by zająć miejsce wieloletniego biskupa Warszawy. Taka decyzja papieża Franciszka aż sama się prosi o zadanie kilku pytań o współczesną posługę biskupią – szczególnie w Polsce.
Kwestia amerykańska a nominacje biskupie
System wyboru prezydenta USA dla przeciętnego Kowalskiego jest umiarkowanie zrozumiały. Mamy elektorów, kimkolwiek oni są. Mamy jakieś „swingujące stany”. Znamy przynajmniej kandydatów reprezentujących główne partie. Proces wyboru biskupa to rzeczywistość może nie jakoś szalenie skomplikowana, ale z pewnością słabo zaprezentowana ogółowi wiernych. Ponadto ze względu na fakt, że bierze w nim udział wąska grupa osób zobowiązanych w dużej mierze do dyskrecji, przestrzeń do spiskowania i plotek rodzi się naturalnie.
Z wielką nadzieją należy patrzeć na prace jednej z grup synodu (zespół nadal pracuje), której zadaniem jest zagadnienie wyboru biskupa. Skoro jednym z owoców tego zgromadzenia ma być większa transparentność strukturalna oraz wzrost roli świeckich w procesie decyzyjnym, to bez wątpienia wybór pasterza dla danego Kościoła lokalnego jest przestrzenią, gdzie głos wiernych świeckich powinien być realnie brany pod uwagę.
Porozumienie bez przemocy
Wróćmy na moment do wyboru arcybiskupa Galbasa, gdyż doskonale oddaje problem „kurtyny dyskrecji” dotyczącej wyboru nowego biskupa. Jedną z podstawowych lekcji synodalności ma być wrażliwość w procesie wzajemnego słuchania się różnych stanów w Kościele. Żeby jednak usłyszeć, potrzebny jest komunikat, a kościelne usta w przypadku tej decyzji papieża Franciszka karmią wiernych milczeniem – szczególnie tych osieroconych w diecezji katowickiej. Nie ma wiadomości, dlaczego większym dobrem jest to, aby arcybiskup Galbas był pasterzem w Warszawie, a nie w Katowicach.
Nie mówię o stenogramie rozmowy nuncjusza apostolskiego z nowym metropolitą warszawskim. Mam na myśli jasną informację, co stało za taką, a nie inną decyzją. Czy lud Boży w Katowicach nie zasługuje na dobrego przewodnika na drogach wiary tak samo jak Warszawa? Czy istnieją biskupstwa lepsze i gorsze?
Czy zdradzono szlachetne założenia teologiczne o poślubieniu diecezji na rzecz pragmatycznego myślenia w kategoriach awansu? Brak informacji też jest informacją. O tym, że nie jest się podmiotowo traktowanym. To, że ideał ewangeliczny zawsze nas wyprzedza nie zmienia faktu, że rozbieżność między codziennością a wzniosłą treścią dokumentów i deklaracji kościelnych generuje frustrację i oburzenie wiernych.
Biskup jest człowiekiem
„Czasem mam wrażenie, że ludzie mylą biskupa z Bogiem, a przynajmniej z cudotwórcą. Przymiotów, których posiadania oczekują od biskupa, jest tak wiele, że na pewno nie ma nikogo, kto by posiadał wszystkie. Na pewno powinien być odważny, prawy, doświadczony i – przede wszystkim – wierzący. W kodeksie prawa kanonicznego, gdy mowa jest o oczekiwanych cechach biskupa diecezjalnego, wymienione są trzy: miłość, pokora i prostota życia (…) To ciężka harówa i trudna posługa. W czasie święceń biskup publicznie dostaje insygnia: pastorał, pierścień, mitrę. Ale krzyż dostaje po cichu”.
Tak sam arcybiskup Galbas o biskupstwie mówił w książce pt. Jak przeszłość, strach i bezwład rządzą polskim Kościołem autorstwa Ignacego Dudkiewicza. Księży w Polsce nadal jest naprawdę dużo. Zgodnie z danymi Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, liczba inkardynowanych księży według diecezji w roku 2021 to 23 984. Oczywiście po uwzględnieniu kryterium ukończonego 35 roku życia oraz kryterium pięciu lat kapłaństwa odpada pewna grupa, ale nadal z pewnością ta ławka nie jest krótka.
Problem personaliów jest tak naprawdę sprawą wtórną wobec dysfunkcyjnej struktury kościelnej i modelu funkcjonowania instytucji. Bycie ojcem dla wiernych i księży, wizytacje, bierzmowania, przepowiadanie Słowa, spotkania reprezentacyjne oraz personalne. Tych zadań jest naprawdę sporo. Tylko czy biskup musi być „maszynką” do udzielania sakramentu bierzmowania?
Czy słowa, że świeccy mogliby wykonywać wszelkie aktywności, które nie wymagają święceń, są tylko mrzonką, czy też faktycznie znakomita część zadań administracyjnych i zarządczych mogłaby przejść w ręce laikatu?
Mój dom murem podzielony
Dzień po wyborze arcybiskupa Adriana Galbasa okazało się, że to nie jest koniec zmian w Warszawie. Papież Franciszek mianował biskupem pomocniczym diecezji warszawsko-praskiej księdza Tomasza Sztajerwalda. W jednym mieście dwie diecezje są podzielone Wisłą. Jest miejsce na drwinę, gdy po jednej stronie rzeki jest dyspensa, a z drugiej nie – to zagadka dla moralistów, czy można grillować wtedy na moście. Tylko bądźmy poważni. Reforma z 1992 roku reorganizująca podział administracyjny Kościoła w Polsce, miała służyć temu, by „biskupi byli bliżej wiernych”. Takie ratio jest więcej niż szlachetne, tylko czy to się faktycznie realizuje? Redaktor Monika Białkowska ostatnio w swoim programie zasugerowała, że w Polsce diecezji jest za dużo albo skrajnie za mało.
Może trudna dla nas do wyobrażenia sytuacja, że biskupów byłoby znacznie więcej, nadałaby tej posłudze rysu powszedniości. Przecież „dla was jestem biskupem, z wami chrześcijaninem”.
Arcybiskup Adrian Galbas to miłośnik biegania. Jednym z najczęściej pojawiających się haseł w kontekście życia religijnego mieszkańców Warszawy jest zwrot „galopująca sekularyzacja”. Czy ktoś może lepiej poradzić sobie z tym kłopotem niż specjalista od biegów na długie dystanse?