George Weigel: List otwarty do J. D. Vance’a

Proszę również, jako katolika i patriotę, o ponowne przemyślenie Pańskiego podejścia do wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Nie wypada, by poważny amerykański urzędnik publiczny twierdził, że nie interesuje go los Ukrainy. Dlaczego? Ponieważ bezczelna obojętność na niesprawiedliwość i cierpienie jest haniebna – pisze prof. George Weigel.

Szanowny Panie Senatorze,

W dniu, w którym Amerykanie celebrują wyjątkowe święto narodowe, przypominające, że demokracja jest eksperymentem uporządkowanej wolności „wiernej Bogu”, życzę Panu oraz Pana rodzinie pełnego radości i duchowej głębi Święta Dziękczynienia.

Wkrótce obejmie Pan urząd wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak zapewne Pan wie, niektórzy z Pańskich poprzedników nie wyrażali się o tym stanowisku z uznaniem. John Adams, pierwszy wiceprezydent, określił je mianem „najbardziej nieistotnego urzędu”, jaki mógł wymyślić człowiek. Z kolei nieco bardziej dosadny John Nance Garner miał powiedzieć, że wiceprezydentura „jest diabła warta” (choć podejrzewam, że Cactus Jack użył mocniejszych słów). Jednak Adams zauważył również, że dzięki temu „nic nieznaczącemu” urzędowi otworzyła się przed nim droga do tego najważniejszego. Biorąc pod uwagę wiek prezydenta elekta – siedemdziesiąt osiem lat – oraz jego niezbyt ascetyczną dietę, istnieje możliwość, że w ciągu najbliższych czterech lat także Pan może stać się najważniejszy.

O takiej możliwości pomyślałem po raz pierwszy osiem lat temu, kiedy czytałem Pańską godną podziwu książkę Elegia dla bidoków: Wspomnienia o rodzinie i kulturze w stanie krytycznym. Jej treść ujawnia wnikliwość i współczucie, które mogłyby uczynić Pana wybitnym przywódcą narodu, jeśli zdecyduje się Pan obrać taką ścieżkę zawodowego powołania. Używam słowa „powołanie” celowo, ponieważ Pańska książka ukazuje obraz człowieka dążącego do wartościowego, świadomego i ukierunkowanego życia i który rozumie, że demokratyczna samorządność wymaga obywateli obdarzonych cnotami, które umożliwiają szlachetne życie w wolności. „Stan krytyczny” z podtytułu książki jest bowiem, jak zauważyłem – i zapewne Pan także – kryzysem deficytu cnót, w którym autodestrukcyjne przeżywanie wolności prowadzi do dysfunkcji jednostek i społeczności.

Jednak wiele z Pańskich publicznych wypowiedzi w ostatnich latach zdaje się wyraźnie odbiegać od tonu i przesłania tej książki. W czasie, gdy kraj potrzebował przypomnienia o swoich najwyższych ideałach, Pan, podobnie jak inni kandydaci na stanowiska publiczne, odwoływał się do naszych najniższych instynktów. Jeśli mogę być szczery, uważam, że jest Pan zbyt inteligentny na takie podejście.

Stać Pana na znacznie więcej. Pana katolicka wiara wymaga od Pana – jak i od wszystkich wierzących w tej niespokojnej Ameryce – czegoś lepszego. Aby właściwie pojmowana wolność mogła się odrodzić w naszym kraju, potrzebujemy liderów, którzy zamiast rozdrapywać rany naszych animozji, przypomną nam o „lepszych aniołach naszej natury”, jak mówił Lincoln.

Mam nadzieję, że „łaska urzędu”, o której mówią teologowie w kontekście przywództwa kościelnego, wpłynie na Pana działalność publiczną jako wiceprezydenta.

Proszę również, jako katolika i patriotę, o ponowne przemyślenie Pańskiego podejścia do wojny Rosji przeciwko Ukrainie.

Nie wypada, by poważny amerykański urzędnik publiczny twierdził, że nie interesuje go los Ukrainy. Dlaczego? Ponieważ bezczelna obojętność na niesprawiedliwość i cierpienie jest haniebna. Również dlatego, że wydarzenia na Ukrainie są bezpośrednio związane z naszym bezpieczeństwem narodowym i pokojem na świecie.

Władimir Putin jest czekistą zarówno z „wychowania”, jak i przekonania – autokratą o patologicznych skłonnościach, którego wypaczony światopogląd oraz brutalne podejście do przeciwników politycznych zostały ukształtowane w moralnym bagnie radzieckich służb bezpieczeństwa. Wyraźnie zapowiedział swoje dążenie do odwrócenia historycznego wyroku dotyczącego systemu sowieckiego. W realizacji tego celu prowadzi ludobójczą wojnę na Ukrainie, a podobnie jak agresorzy z lat 30. XX wieku, nie powstrzyma się, dopóki nie zostanie zatrzymany.

Proszę więc, aby przed zaprzysiężeniem spotkał się Pan z dwoma osobami i omówił te kwestie. Pierwszą z nich jest katolik, John J. Sullivan, autor wspomnień zawartych w książce Midnight in Moscow, w której opisuje swoje doświadczenia jako ambasador w Rosji, oferując zarówno przenikliwy portret Putina, jak i wyważone rekomendacje polityczne. Drugim jest Władimir Kara-Murza, uwolniony z rąk reżimu Putina w sierpniu ubiegłego roku dzięki wymianie więźniów, którą wynegocjowały rządy USA i Niemiec. Kara-Murza stanowi kolejny niezłomny głos sprzeciwu wobec reżimu Putina, nawiązując do dziedzictwa Borysa Niemcowa, zamordowanego w pobliżu Kremla, oraz Aleksieja Nawalnego, który stracił życie w łagrze. Kara-Murza przetrwał dwie próby otrucia; jest człowiekiem głębokiej wiary chrześcijańskiej, o niezwykłej odwadze i silnych nerwach, zdolnym do formułowania trafnych opinii.

Ci ludzie nie są zwolennikami „niekończących się wojen”. Wiedzą jednak, że Ukraina walczy za nas wszystkich i że jej porażka oznaczałaby porażkę nas wszystkich i całego świata.

Będę się za Pana modlił i liczę na to, że Pan również pomodli się za mnie.

 

Tekst ukazał się po raz pierwszy na łamach First Things 27 listopada 2024 roku.

George Weigel
George WeigelAmerykański pisarz, teolog, działacz społeczny i polityczny. Jest jednym z najbardziej wpływowych intelektualistów katolickich na świecie. Członek wielu organizacji, w tym American Enterprise Institute, Ethics and Public Policy Center i Council on Foreign Relations. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej w 2024 roku. Główny organizator corocznego TMS for Free Society we współpracy z ITM.