Przez trzy lipcowe tygodnie, 32 uczestników – prowadzonych przez siedmioro prelegentów z USA, dwoje z Polski oraz dwóch amerykańskich kaznodziejów – stworzyło żywe laboratorium myśli podczas 33. edycji Tertio Millennio Seminar on the Free Society. Liczebnie dominowały akcenty z USA i Polski, następnie wybrzmiewały perspektywy ze Słowacji, Węgier, Finlandii, Ukrainy, a także Meksyku, Kamerunu i Filipin. O seminarium zakończonym 26 lipca opowiada jego absolwentka Krystyna Kleszcz.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o Szkole Letniej Instytutu Tertio Millennio, była to raczej odległa inspiracja niż konkretny plan. Z czasem, słysząc liczne głosy zachwytu uczestników poprzednich edycji, coraz wyraźniej widziałam, że to coś więcej niż tylko kurs z zakresu katolickiej nauki społecznej. Tegoroczne lato okazało się idealnym momentem, by zrealizować myśl o uczestnictwie.
Już sama lokalizacja – renesansowe serce Małopolski, czyli Kraków – nadawała seminarium niepowtarzalny charakter. W historycznych murach klasztoru na Stradomiu, z widokiem na Wawel, każdego dnia spotykaliśmy się w międzynarodowym gronie, by wspólnie zgłębiać myśl społeczną Kościoła – zwłaszcza Jana Pawła II.
Program był intensywny, ale zaskakująco lekki dzięki przemyślanej formule wykładów, warsztatów i otwartych rozmów. Szczególnie zapadły mi w pamięć warsztaty z prof. Russellem Hittingerem, którego świeże i przenikliwe podejście do encykliki Centesimus annus otworzyło przede mną zupełnie nowe spojrzenie. Właśnie tam najmocniej doświadczyłam, jak jeden tekst może rodzić wiele pytań i jak cenne są spotkania z ludźmi o różnym zapleczu – akademickim, kulturowym czy duchowym. Poruszające były też wykłady prof. Mary Eberstadt – głęboko osadzone w rzeczywistości społeczno-kulturowej Zachodu, a jednocześnie uderzająco aktualne także dla nas. Jej diagnozy dotyczące kryzysu rodziny i tożsamości nie pozostawiały obojętnym, ale zawsze prowadziły ku nadziei.
Kraków przez te trzy tygodnie nie był tylko tłem, ale żywym uczestnikiem naszych doświadczeń – rozmów, spacerów (a czasem biegów!) oraz niekończących się wymian myśli: od filozofii i teologii, po politykę i duchowość. Wieczorne kolacje w lokalnych restauracjach z wybitną polską kuchnią pogłębiały poczucie wspólnoty. Ważnym wymiarem seminarium była też jego duchowa strona – codzienna Eucharystia i cicha adoracja pomagały otwierać serce na Boże prowadzenie.
To był intensywny, ale piękny czas – zarówno pod względem treści, jak i spotkań. Seminarium stało się dla mnie nie tylko intelektualną inspiracją i duchowym przeżyciem, ale również idealnym wstępem do dalszej drogi: studiów na Angelicum w Rzymie, które rozpoczynam już tej jesieni. Chwile spędzone na Tertio Millenio Seminar były dla mnie źródłem wielu łask, za które jestem głęboko wdzięczna.
Galeria zdjęć
Zdjęcia: Sandy Barba, Monika Jaśkowiak, Róża Jurkiewicz