- Zło jest nieodłącznym elementem świata, w którym przyszło nam żyć.
- Każdy człowiek na swojej drodze wielokrotnie spotyka zło w wielowymiarowy sposób – w postaci przemocy, grzechu, ludzkiej nieżyczliwości, życiowych tragedii. Instynktownie wszyscy wiemy, lub raczej, „czujemy”, czym ono jest.
- Jeśli mielibyśmy podać jedną, klarowną definicję zła, mogłoby to się okazać sporym wyzwaniem.
Skąd zło?
Każdy bowiem, poprzez własne odczucia, przemyślenia i doświadczenia, inaczej je postrzega i rozumie. Z pomocą przyjść tu mogą słowa Jana Pawła II:
Zło jest zawsze brakiem jakiegoś dobra, które w danym bycie powinno się znajdować, jest niedostatkiem. Nigdy nie jest jednak całkowitą nieobecnością dobra. W jaki sposób zło wyrasta i rozwija się na zdrowym podłożu dobra, stanowi poniekąd tajemnicę. Tajemnicą jest również owo dobro, którego zło nie potrafiło zniszczyć, które się krzewi niejako wbrew złu, i to na tej samej glebie.
Spór o pochodzenie zła toczy się od tysięcy lat i dotąd nie został on rozwiązany. Co więcej, raczej nie zanosi się w tej materii na duże zmiany. Wielu współczesnych filozofów zadaje również sobie pytanie, czy skłonność do czynienia zła to zjawisko wrodzone, instynktowne czy wynikające z niezależnych od człowieka sytuacji. Jedno jednak jest pewne – człowiek nie może się go wyzbyć, niezależnie od tego, czy jest niejako wpisane w ludzką naturę, czy jest to cena za wolną wolę. Potwierdzeniem takiego rozumienia obecności zła w ludzkim życiu mogą być słowa Immanuela Kanta: istnieje jedynie skłonność, a nie przymus do zła, ponieważ jako istoty rozumne posiadamy przestrzeń decyzji, która jest wymiarem naszej wolności.
Łatwiejszy wybór
Paradoksalnie ludzie boją się zła, boją się, że dotknie ich w jakiś sposób… a jednocześnie bardzo często wyrządzają krzywdę innemu człowiekowi. Dlaczego tak chętnie czynią zło? Na to pytanie nie ma z pewnością jednoznacznej, ani tym bardziej prostej odpowiedzi. Czynienie zła jest łatwiejsze niż czynienie dobra. Ludzie, którzy są dobrzy, którzy ofiarowują siebie innym, są bardziej narażeni na krzywdę. Inni widzą w takich ludziach siłę i boją się ich, dlatego atakują, by zniszczyć tak rozumiane “zagrożenie”.
Wydaje się, że zło jest proste, zachęcające, jak biblijny “zakazany owoc”, który tak bardzo kusi i po który człowiek tak chętnie sięga. Jest jak nałóg – kiedy na chwilę przestaniesz się opierać, wciągnie cię i nie pozwoli łatwo odejść.
Zło ma tendencję do rozprzestrzeniania się, gdy natrafi na podatny grunt. Jean Tarrou – jeden z bohaterów parabolicznej powieści „Dżuma” – wypowiada się na ten temat w następujący sposób:
Zło jest w każdym z nas; w relacjach międzyludzkich nieustannie się zarażamy od innych. Przez głupotę, lekkomyślność i skłonność do łatwego życia prowokujemy mroczne siły, które wyzwalają w nas i między nami.
Człowiek jest najinteligentniejszą istotą żyjącą na ziemi. Dzięki swojemu intelektowi i doświadczeniu stworzył wspaniałe cywilizacje, dokonał niesamowitych odkryć naukowych, poleciał w kosmos i nauczył się go eksplorować. Przyczyną tych osiągnięć był fakt, iż człowiek od zawsze odczuwał potrzeby, żądze, chęć zdobywania: informacji, majątku, władzy itd. Wydaje mi się, że czasy, w których żyjemy, jeszcze bardziej sprzyjają budowaniu cywilizacji „dążenia i zdobywania”. Świat coraz bardziej pędzi, ludzie nie mają czasu na szczerą rozmowę z drugim człowiekiem, nie potrafią przebywać z bliźnim, są samolubni, chciwi, zapatrzeni w siebie, pragną osiągnąć sukces idąc po „trupach”. Gdzie podziała się solidarność, gdzie jedność, gdzie równość? Myślę, że słowa papieża: “Człowiekowi współczesnemu grozi duchowa znieczulica, a nawet śmierć sumienia. Śmierć sumienia jest natomiast czymś gorszym od grzechu”, powinny być przestrogą dla każdego.
Bóg patrzy na Ukrainę
24 lutego 2022 roku… Chyba mało kto się nie spodziewał, że ten dzień będzie początkiem koszmaru dla mieszkańców Ukrainy. Rosyjskie wojska przekroczyły ukraińskie granice, by rozpocząć realizację upiornej „operacji specjalnej”, wymyślonej przez kremlowskich włodarzy. Atakowane były nie tylko obiekty wojskowe, ale również niemilitarne; ginęli zarówno żołnierze, jak i cywile: dzieci, kobiety, mężczyźni w każdym wieku. 16 marca 2022 roku, obok wielu dramatycznych relacji z pola tej niesprawiedliwej wojny, pojawiła się taka, która zmroziła ze strachu i oburzenia cały świat – Rosjanie zbombardowali Teatr Dramatyczny w Mariupolu, który był ostatnim schronieniem dla setek mieszkańców miasta zabijając 600 spośród nich. Teatr oznaczony był ogromnym napisem “DZIECI”, który stanowił wyraźną dla pilotów samolotów informację, że jest to miejsce, które nie stanowi zagrożenia militarnego. Po odbiciu Buczy, dzięki relacjom dziennikarzy, świat dowiedział się o istnieniu masowych grobów ludzi zamordowanych przez rosyjskich okupantów: odnaleziono nawet 400 ciał a podobne masowe groby znajdowane były w kilku innych miejscowościach, m.in. w Izjumie…
Czy wobec takich sytuacji możemy się poddać, pozostać biernymi? Czy możemy usprawiedliwiać się wymijająco, że głos jednego człowieka w obliczu milionów istnień nie znaczy nic? Zdecydowanie nie. Nie możemy, dlatego zgadzam się z Zofią Kossak-Szczucką, polską powieściopisarką i współzałożycielką dwóch tajnych organizacji w okupowanej Polsce: Frontu Odrodzenia Polski oraz Rady Pomocy Żydom Żegota, która napisała: Kto jest bierny wobec zła, ten jest jego współuczestnikiem.
Jan Paweł II w czasie jednego ze swych kazań powiedział: Żaden człowiek dobrej woli – mężczyzna czy kobieta – nie może uchylać się od obowiązku walki, by zło zwyciężać dobrem. Jest to walka, którą toczy się skutecznie jedynie bronią miłości. Kiedy dobro zwycięża zło, króluje miłość, a gdzie króluje miłość, króluje pokój. Wobec dramatu, jaki dzieje się obecnie za naszą wschodnią granicą te słowa są drogowskazem i inspiracją dla nas – Polaków. Człowiek powołany jest bowiem do miłości, która ma być wyniesiona ponad pragnienie posiadania dóbr materialnych, bo to one prowokują człowieka do czynienia zła. Słuchając słów Pielgrzyma Pokoju należy zdać sobie sprawę z tego, że człowiek musi być sługą Boga, a potem bliźniego. Jest to bowiem najpiękniejsza miłość – pokorna i służebna, wypływająca z serca, z potrzeb drugiego człowieka, miłość miłosierna.
Mimo trudnej historii łączącej nasz naród z narodem ukraińskim, my – Polacy – nie zawahaliśmy się ani chwili, gdy należało przynieść pomoc walczącym Ukraińcom. Bez wahania przyjęliśmy matki z dziećmi pod swoje dachy, okazując im ciepło i miłość, błyskawicznie tysiące wolontariuszy pojawiły się na przejściach granicznych, by każdemu strudzonemu wędrówką z ogarniętej wojną Ukrainy wręczyć kubek gorącej herbaty i ciepły posiłek, a potem wyekspediować go w dalszą drogę. Dlaczego tak entuzjastycznie do tego się zabraliśmy? Może z tego powodu, że tkwią w nas słowa Papieża Polaka, który nauczał, że: Przebaczenie jest mocą miłości, przebaczenie nie jest słabością.
Dzięki ofiarnej postawie Polaków wobec potrzebujących pomocy Ukraińców, w której nie ma nienawiści czy pogardy zyskaliśmy przyjaciół, którzy z pewnością pozostaną nimi na długie lata.
Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi – te legendarne już słowa Jana Pawła II w obliczu tragedii narodu ukraińskiego mamy nakaz realizować w praktyce. Odnowa Ziemi musi bowiem polegać na zmianie priorytetów ludzkości, skupieniu się na drugim człowieku, odpowiadaniu na zło dobrem. To my decydujemy, o tym, czy świat będzie zgodny z nauką Kościoła, czy będzie opętany wojnami, wzajemną nienawiścią, przemocą i pogardą okazywaną innemu człowiekowi.
Ten tekst powstał jako esej w ramach Konkursu Papieskiego.