Chrześcijaństwo w XXI wieku potrzebuje świadków, nie kaznodziejów. Do takiej refleksji zaprosiła nas prof. Chantal Delsol w swoim dzisiejszym wykładzie, podczas uroczystości nadania tytułu doktora honoris causa KUL. To przesłanie na temat chrześcijaństwa jako przykładu życia, nie zaś autorytarnego kaznodziejstwa. Chrześcijaństwa, którego misja nie może być despotyczna. Przywołanie roli świadka w niezwykły sposób łączy się także z 40. rocznicą męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, wraz z uniwersalnym przesłaniem, że „przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości”.
„Wybitna humanistka upominająca się w swoich pismach filozoficznych i literackich o godność osoby ludzkiej i prawdę w post-ponowoczesnym świecie” – wybrzmiało w auli KUL w słowach laudacji na cześć Chantal Delsol, francuskiej filozof, autorki ostatnio wydanej głośnej książki Koniec świata chrześcijańskiego. Inwersja normatywna i nowa era.
„Nie uratujemy świata chrześcijańskiego, albowiem nie mamy już w sobie pragnienia podboju i zrozumieliśmy zło dominacji. Będziemy jednak kontynuować historię chrześcijaństwa w ten oto sposób – w filozofii, zastępując dogmatykę fenomenologią; w duszpasterstwie, zastępując dogmatykę świadectwem” – podsumowała Chantal Delsol w trakcie wykładu zatytułowanego „Misja i osoba świadka”. Kreśliłem skrzętne notatki z jej prelekcji, która bynajmniej nie była tylko mową motywacyjną mającą pokazać wielkość i słuszność jej własnych poglądów.
Przeciwnie, diagnoza postawiona przez Delsol wpisuje się w otwartą dyskusję na temat stanu chrześcijańskiego imaginarium. Choć Delsol jest bliższa wywieszeniu białej flagi, nie wydaje się to aż tak jednoznaczne. Chrześcijaństwo przechodziło w historii przez różne fazy, jednak sprawa końca (lub nie) świata chrześcijańskiego, wymagałaby osobnego artykułu.
Zależy mi jednak na dostrzeżeniu tego, co dotyczy tematu wykładu Delsol, czyli roli świadka i znaczenia prawdy. Jest ona przede wszystkim misją do spełnienia tu na ziemi – „chrześcijaninowi chodzi o ujawnienie prawdy (aletheia), której inni jeszcze nie znają”. Nie jest to łatwym zadaniem w dzisiejszej rzeczywistości, kiedy chrześcijaństwo na Zachodzie (i chyba nie tylko) jest społecznie tolerowane, o ile nie stawia sobie własnej misji za cel. Współczesna filozof zwróciła na to uwagę, opowiadając o wyzwaniach dla chrześcijańskich dzieł charytatywnych we Francji. Misyjność ukierunkowana na prawdę powinna mimo wszystko przestać być podbojem i dumnym zadzieraniem głowy do góry, a stać się solą ziemi – „zwyczajnym” świadectwem.
Słuchając słów Delsol miałem przed oczami postać ks. Jerzego Popiełuszki, bestialsko zamordowanego przez komunistów w 1984 roku. Był on świadkiem, w znaczeniu, które przypomniała francuska filozof jako tego, który daje siebie w zastaw – grecki termin martyr oznacza nie tylko świadka, ale i męczennika, tym samym wiążąc ściśle świadectwo z poświęceniem.
Bł. ks. Popiełuszko, jak się często podkreśla, nie miał zbytniego talentu retorycznego, krasomówczego, nie był poliglotą, nie zależało mu na sławie czy zaszczytach kościelnych. Był niezwykły w swojej prostocie, wierny przesłaniu prawdy Ewangelii. Taka postawa jest ogromnym wysiłkiem, o wiele trudniejszym niż piękne przemówienia, jak mówiła dziś prof. Chantal Delsol.
To właśnie jest najważniejsze przesłanie: traktować świadectwo jako mediację, nośnik znaczenia, bycie sobą w prawdzie, jak pisał Paul Ricœur. Nawet za cenę życia. To właśnie przyciągało ludzi wierzących i niewierzących do ks. Popiełuszki. Jego wspomnienie wzbogaciłoby przemowę Delsol, podobnie jak oświetlenie jej większą ilością światła i nadziei płynącej ze źródła wiary, by stawiać czoła wyzwaniom współczesności.
Przykład życia, nie dążenie do dominacji. Świadectwo prawdy, nie fanatyzm. Pokora, nie ujadanie. Otwartość na drugiego człowieka, nie oblężona twierdza. Świętość nie jako osłona, ale dynamiczna zmiana życia. Rzeczywiście i kompletnie, starajmy się nie tyle zastępować dogmatykę (która też ma swoją rolę do spełnienia) świadectwem, co w większym stopniu wypełniać ją nim. Uważam, że jest to istotna różnica.