Jon Fosse, literacki noblista z 2023 roku, wydaje się być osobą bardzo szczególną. Urodzony w 1959 roku, wychowany oraz wyedukowany na zachodnim wybrzeżu Norwegii, całe swoje życie poświęcił pisarstwu pisząc w języku nynorsk – drugim oficjalnym języku skandynawskiego państwa, którym posługuje się około jedna piąta obywateli. Na jego twórczość znacząco wpłynęło nawrócenie na katolicyzm – w zupełnie jednak niepospolity sposób.
Żeby wytłumaczyć literaturę oraz podejście do świata pisarza, należy się cofnąć do XIX wieku – właśnie wtedy rozerwał się (trwający trzy wieki) związek Norwegii z Danią będącą stroną kulturowo, wojskowo i gospodarczo uprzywilejowaną. Po upadku unii rozpoczęła się dyskusja na temat nowego narodowego języka, duński bowiem wpłynął bardzo mocno zarówno na struktury gramatyczne, jak i myślowe ówczesnych elit norweskich. Przyjęto ostatecznie dwa rozwiązania językowej niesystematyczności: zachowano lekko zmieniony język duński dialektu norweskiego nazywając go bokmål („język książkowy”) oraz oparty na wiejskich dialektach pozbawiony większych wpływów duńskich nynorsk (neonorweski), którego system został opisany przez Ivara Aasena łączącego fach nauczyciela, językoznawcy i dialektologa. To właśnie użycie drugiego języka (charakterystycznego dla Fossego) sprawia, że od dekad utożsamiany jest z lokalną działalnością kulturową. Lokalny organicyzm jest pierwszą cechą dzieł pisarza – przechodzi on (jeśli ten przykład pomoże w zrozumieniu leitmotifu pisarza) w swoich obrazach, podobnie jak Vermeer, od szczegółu do ogółu, dostrzegając w najprostszych czynnościach coś porażająco wielkiego i wspaniałego.
Malując piórem obrazy lokalne, często sytuacyjne, dochodzi do uniwersalnych i ponadczasowych prawd o świecie. Tym samym nie dziwi, że większość powieści Fossego jest ulokowanych w mokrej, ośnieżonej i ukochanej przez noblistę zachodniej Norwegii.
Postmodernista – katolik?
Fosse – w przeciwieństwie do większości Norwegów – nie należy do Kościoła Norweskiego. Od 2012 roku jest bowiem katolikiem, członkiem powszechnego, nie-narodowego chrześcijaństwa. Fakt ten, podobnie jak przetłumaczenie na język polski pierwszych dwóch tomów „Septologii” zatytułowanych „Drugię Imię” w 2023 roku, jak również (na pierwszy rzut oka) paradoks utożsamiania się zarówno z postmodernizmem jak i katolicyzmem, zmotywowały mnie do wniknięcia głębiej w umysłowość pisarza. Starałem się przybliżyć polskim czytelnikom główne cechy pisarstwa Fossego, jego styl oraz filozofię.
Odwrót od skandynawskiej funkcjonalności
Innym współczesnym wyróżnikiem pisarza jest odejście od typowej dla Skandynawii funkcjonalności reprezentowanej zarówno w literaturze (na przykład przez byłego ucznia Fossego, Karla Ovego Knausgårda), architekturze i wystroju wnętrz (IKEA), polityce (pełna demokracja z reprezentacyjną monarchią) czy estetyce (prostota, z niewieloma ozdobami). Choć praktykuje on realizm, jest to realizm odrębny od zimnych i przezroczystych opisów – książki Fossego bowiem są głęboko zanurzone w przemyśleniach religijnych i narracji, często wykorzystują strumień świadomości traktując go jako część obiektywnej rzeczywistości. Czytelnik więc nie musi przeskakiwać ze świata dialogu do świata opisu – dla autora „Septologii” jedno i drugie jest niejako jednością, a świat obiektywny jest zarazem światem aktywnego umysłu. Fosse swoim odejściem od czystej funkcjonalności przechodzi do umiarkowanego estetyzmu zauważając, że świat może być piękny, a sama sztuka pozbawia się świadomie oglądu części rzeczywistości, gdy widzi wszystko w kategoriach funkcji. Ludzie, zauważa, pragną żyć, mieszkać i przebywać w pięknie, które oddaje użyteczność z nawiązką. Jego estetyka przypomina i ostrzega, że gdy pod uwagę bierze się tylko użyteczność danego dzieła, wkrótce staje się ono bezużyteczne, ponieważ mało kto chce w nim przebywać. W taki sposób i w duchu stwierdzenia tygodnika „Die Woche”: „Na początku był Henryk Ibsen, następnie nie było nic, a teraz mamy Jona Fossego”, autor zmienia znacząco dyskurs norweskiej i skandynawskiej literatury, przypominając o świecie, w którym wciąż piękno żyje i może być przeżywane.
Pisarstwo w rytmie modlitwy
Trzecim, wydaje się głównym motywem pisarstwa Fossego, jest rytm nazywany z języka angielskiego writing. Żeby go wyjaśnić musimy rozwinąć kwestię życia religijnego i prywatnego – początkowo Fosse był członkiem Kościoła Norwegii (choć przed 2012 r. określał się jako ateista). Następnie wstąpił do Kościoła katolickiego i dobrowolnie poddał się leczeniu odwykowemu, aby rozwiązać swoje długotrwałe problemy z alkoholem. Jego nawrócenie na katolicyzm pomogło w zaprzestaniu picia.
Praktykując samotność i ascetyzm, trzyma się z dala od hałasów, nigdy nie oglądając telewizji, radia i rzadko słuchając muzyki. Dążąc do samotności, Fosse postrzega pisanie jako spowiedź i rodzaj modlitwy.
Głównym rodzajem modlitwy rytmicznej praktykowanej przez Fossego jest różaniec, najczęściej po łacinie i nynorsk, posiadający specyficzną rytmiczność kolejno następujących po sobie modlitw – Pater Noster, Ave Maria, Credo, Gloria, O mi Iesu i dalej znowu Ave Maria. Fluktuacje rytmu, niczym fale odbijane od kamiennego fiordu, nadają pływ książkom Fossego. „Septologia” jest więc jednym ciągłym zdaniem, bez kropek i dłuższych przerw, podporządkowana rytmice różańca. „Drugię Imię”, pierwsze dwa tomy „Septologii” opowiadają historię malarza i wdowca Aslego mieszkającego samotnie w domu w Dylgja (która to nazwa może mieć związek ze staroskandynawskim słowem oznaczającym ukrywanie, zachowywanie w sekrecie), gdzie znajduje się jego pracownia i stary dom. Jedynymi osobami, z którymi widuje się regularnie, jest rybak Åsleik (fach rybacki najpewniej również związany jest z religijnością Aslego) oraz Beyer, właściciel galerii w Bjørgvin (starodawna nazwa dla Bergen) w której sprzedaje, z sukcesem, swoje obrazy. Jednakże w Bjørgvin mieszka również drugi Asle, któremu przypadło inne życie – związał się z alkoholem, przestał malować oraz nie utrzymuje żadnego kontaktu z rodziną. Obaj dążą do spotkania i wchodzą w interakcję pchaną różnymi motywami. Do pierwszego Aslego, który dawno temu rzucił picie, przemawia daimonion Sumienia, do drugiego – nigdy nie znająca wypoczynku – Potrzeba.
Świetlista ciemność
Czwartą cechą, mocno związaną z trzecią, jest koncepcja świetlistej ciemności. Fosse niejako odwraca znaczenie postmodernistycznego nieobecnego Boga – Boga gnostyckiego, który śpi wprowadzając nas w rzeczywistość, która z kolei śpiąc czeka na Boga oraz niewidzialną nić, którą tka. Dla malarza Aslego to ciemne światło przenika przez obrazy, przez ludzi, przez ich życie, wszakże „wszyscy jesteśmy nim połączeni, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy”. Konsekwentnie przypomina o jedności: „wszyscy ludzie są ze sobą związani, żywi, zmarli, ci, którzy się jeszcze nie urodzili, i tego, co robi jeden człowiek, nie można w pewnym sensie oddzielić od tego, co robi ktoś inny”, przywracając jednorodność, tak dzisiaj podzielonego Bytu. Z postmodernizmu zachowuje jednak coś innego – świadomość różnorodnej narracji, źródeł prawd, półprawd, fałszu i milczenia konstytuującego świat, w którym żyje. Różnorodna sieć nie jest jednak czymś alienującym dla autora, jest bowiem ona ostatecznie tkana przez Boga-pająka, Boga, którego choć nie ma, jest obecny. Ciągłość tekstu, opisywana w wielu recenzjach jako rodzaj transu, ma charakter sakralizujący. Różaniec nadaje rytm światu, wyraża się w poruszeniu huśtawki, jechaniu samochodem, akcie seksualnym, wspomnieniu, rozmowie, pomocy w szpitalu – tak jakby autor ukazywał jedność kompletnie różnorodnych sytuacji w ciągłej naturze Bytu niebędącą zbiorem przeszłości i przyszłości, lecz ciągle poruszającej się i zmieniającej teraźniejszości podtrzymywanej przez Stwórcę.
Ostatnim elementem twórczości Fossego jest minimalizm. Podobnie jak w obrazach Vermeera, wystarczy niewiele by wyrazić coś niezwykle unikatowego. Mleko nalewane przez mleczarkę jest takim samym źródłem ciemnego światła, jak zatrzymanie samochodu na poboczu i oglądanie spacerujących ludzi. Minimalizm sprawia, że „Drugie Imię” opowiada historię zwykłego człowieka, nie królów, władców, prezydentów i szefów służb specjalnych przypominając słynne zdanie innego katolika – Tolkiena, który zauważył, że „Celebrowanie prostego życia nie jest niczym złym”.
Prostota, przypominająca nam, że pierwszych grzechem upadłych Aniołów jest pycha i niepohamowana ambicja, przenika przez dzieła Fossego, czyniąc go ambasadorem Transcendencji w kolejnych dekadach XXI wieku.
Odejście Fossego (a wraz z nim wielu reprezentantów kulturowych elit Norwegii) od funkcjonalizmu i ateistycznego nihilizmu ku teocentrycznemu postmodernizmowi świadomego swoich ograniczeń, może być przykładem zadziwiającej ewolucji nowoczesnego społeczeństwa, która to najczęściej objawia się w zmianach mentalności tych, którzy kulturę kształtują. Dla wierzących zaś może być kolejnym przykładem niezbadanej ścieżki, na którą spłynęło światło utajonego Świętego Ducha.