- Lata ’90 były czasem nie tylko przemian polityczno-gospodarczych, ale również okresem lawinowego pojawiania się nowych subkultur, także w ramach Kościoła
- śp. o. Maciej Zięba trafnie diagnozował istniejącą w nowoczesnym dyskursie politycznym tendencję nie tyle do kreowania swoich poglądów, co przeciwstawiania się poglądom innych
- taka „alternatywna” postawa nie miała potencjału do wytworzenia spójnego i długotrwałego sposoby myślenia i działania
Obiecałem przed miesiącem, że dlatego, iż czuję wielką sympatię i wiążę spore nadzieje z powstaniem wielobarwnego środowiska pobożnych kontr-kontrkulturowców (,,Fronda”, ,,bruLion”, pampersi, paru ważnych rockowych liderów etc.) napiszę dziś [w 1998 roku – przyp.red.] o zagrażających im niebezpieczeństwach. Zanim jednak się do tego zabrałem, Pan Bóg doświadczył mnie dużym i długim zgromadzeniem religijnym, w którym musiałem uczestniczyć, i w trakcie którego nasłuchałem się sporo postępowej, ideologicznej i biurokratycznej nowomowy. Po takiej porcji gadania nawet tak ważne słowa jak ,,dialog” czy ,,sprawiedliwość” tracą swoje znaczenie. ,,Dialog” bowiem, stając się dialogiem prowadzonym z każdym i za wszelką cenę oraz rzecz jasna – bez ujawniania swoich poglądów, by nie urazić rozmówcy, przekształca się w papkę wyświechtanych frazesów i nietolerancyjną ideologię wobec tych, którzy w ogóle posiadają poglądy. Natomiast ,,sprawiedliwość” uznająca, że każda różnica istniejąca pomiędzy ludźmi jest zniewoleniem, i starająca się znieść różnice płci, wieku, kultury, wykształcenia przez powszechną demokratyzację wszystkich zgromadzeń, instytucji i procedur staje się mętną wodą, w której dobrze czują się tylko ideologowie ,,urawniłowki” .
Powyższe napisałem, by podkreślić, że zjawiska, przeciw którym buntują się pobożni kontr-kontrkulturowcy są mi znane i – co gorsza – doświadczam ich na własnej skórze. Pomimo to nadal utrzymuję, że musimy się strzec dwóch poważnych pułapek.
Pułapka pierwsza to pułapka kontr-ideologii. Każdy z nas (bo przeszedłem drogę bardzo podobną do kontr-kontrkulturowej formacji, tyle że jestem wobec niej Matuzalemem) po często długich i bolesnych – poszukiwaniach spotkał Jezusa i odkrył, że jest to najważniejsze życiowe Spotkanie. Zarazem odkrył też, iż współczesna kultura owo spotkanie utrudnia, że doświadczenie religijne jest z niej silnie eliminowane i bardzo spłycane; że opis współczesnego Kościoła jest mocno tendencyjny, obojętne, czy dotyczy to nauczania Papieża, czy codzienności wiejskiego wikarego; że historia Kościoła – także nauczana w podręcznikach od podstawówki po uniwersytety – najczęściej jest przekłamana lub przemilczana, niezależnie, czy chodzi o Średniowiecze, Odrodzenie czy też Oświecenie.
Pamięć o bólu, którego człowiek doznał, poszukując Jezusa, waga i piękno Spotkania oraz odkrywany wielopoziomowy fałsz, który tak bardzo owo Spotkanie utrudniał, skłania do słusznego protestu. Jednakże człowiek osobiście oburzony, dotknięty emocjonalnie i intelektualnie, łatwo może ulec pokusie tworzenia kontr-ideologii. Tyle że lustrzanie odbitej.
Przykładowo: bardzo wiele ordynarnych kłamstw napisano (i wciąż się pisze) o Inkwizycji, a ludzie powszechnie w nie wierzą. Ale starając się prostować i odkłamywać to, co fałszywe, nie wolno Inkwizycji rozgrzeszać, pamiętając zawsze, że była ona z samej swej natury instytucją anty-ewangeliczną. Strasznie dużo wrednych bzdur o Panu Bogu, chrześcijaństwie i Kościele wyprodukowało Oświecenie, lecz ukazując kłamstwa i demaskując jego, w często okrutny, ideologiczny wymiar, trzeba też zawsze pamiętać, że była to dużej mierze reakcja na rzeczywiste okropieństwa religijnych wojen. Trzeba też dokonać uczciwego bilansu Oświecenia, pamiętając o pozytywach, które wniosło ono w najnowsze dzieje.
Niezmiernie dużo najprzeróżniejszych liturgicznych i eklezjologicznych nadużyć popełniono w ostatnich dziesiątkach lat w imię ,,ducha” Vaticanum Secundum, ale – przeciwstawiając się im wyraziście – nie wolno ignorować samego soborowego nauczania ani też idealizować przedsoborowego Kościoła. Słowa takie jak ,,dialog”, ,,ekumenizm”, ,,wolność religijna”, „prawa człowieka” – pomimo ich wyświechtania i częstej ideologizacji – nie mogą stracić swojej wagi i podstawowego, bardzo pozytywnego znaczenia, podobnie jak słowa ,,fundamentalizm” czy ,,integryzm” nie powinny być rehabilitowane z powodu częstego ich nadużywania przez ,,postępowców”. Inaczej mówiąc, żaden kontekst kulturowy, socjologiczny, historyczny czy polityczny nie może przesłonić rzetelności myślenia i wyważonego uczciwego osądu rzeczywistości. ,,Nie można kłaniać się okolicznościom – pisał Norwid (cytuję niestety z pamięci, jako że piszę ten tekst w Bolonii) – a prawdom kazać, by za drzwiami stały”. Nie wolno nam wpadać w pułapkę lustrzanie odbitej kontr-ideologii.
Druga pułapka to pułapka kontr-reakcji. Bierze się ona stąd, że ideologiczny wymiar Oświecenia głęboko wprowadził w naszą kulturę serię prostackich dychotomii: postępowy – reakcyjny, otwarty – integrystyczny, dialogiczny – fundamentalistyczny, tolerancyjny – faszyzujący itd., itp. W związku z tym każdy kto – w rozumieniu współczesnej kultury (!) nie jest otwarto – postępowo – dialogiczno – tolerancyjny itd., itp., bywa często określany jako osobnik reakcyjno – fundamentalistyczno – integrystyczno – faszyzujący itd., itp., Doświadczyłem tego kilkakroć ze strony kręgów tolerancyjno – dialogiczno …. itd., itp., i nie jest to doświadczenie przyjemne. Nie wolno nam jednak uciekać się do lustrzanej reakcji, do obdarzania ludzi posiadających odmienne od nas poglądy kontr-epitetami. Zwłaszcza że często – sprawdziłem to empirycznie – nie zdają oni sobie sprawy, jak dalece są niewolnikami fałszywych stereotypów, i działają, jak sądzą, w dobrej wierze.
,,Niech ojciec nie będzie naiwny – ripostują niektórzy moi znajomi pobożni kontr-kontrkulturowcy – znamy wiele przypadków, gdy takie dyskredytujące opinie o ludziach i instytucjach rozgłaszano z premedytacją i złą wolą”. Smutne, ale w tym stwierdzeniu też jest sporo racji. Takoż sprawdziłem to na własnej skórze. Ale sam sobie wtedy odpowiadam wersetami Norwida (niestety , znowu cytuję z pamięci): ,,Prawda jedynie wystarczy / nam co za prawdą gonim don Kichotom / przeciwko strzałom, kulom, jadom, grotom”.
Esej został opublikowany (6 września 1998 roku) w Azymucie (Redagowany przez Instytut Tertio Millennio od kwietnia 1998 do maja 2003 roku comiesięczny dodatek religijno-społeczny do Gościa Niedzielnego.)