Na jednym oddechu możemy wymienić rodzaje powołań: do życia małżeńskiego, zakonnego, kapłańskiego, konsekrowanego, misyjnego, apostolskiego… Ale intelektualnego?
Szczególna droga do Boga
W czasach, gdy wiedza często traktowana jest jak towar, profesorowie jak sprzedawcy gotowego produktu, a studenci jak usługobiorcy, niecodziennie mogą brzmieć słowa o powołaniu do życia intelektualnego. Podobnie jak chrześcijanie, którzy zakładali uniwersytety w Bolonii, Salamance, Oksfordzie i Krakowie, również dziś pewna ich część jest wezwana do szczególnego wykorzystania potencjału swojego umysłu w służbie Bożej.
Jak szczególnie podkreślał XX-wieczny neotomista, o. Antonin-Gilbert Sertillanges OP, w swoim dziele pt. The Intellectual Life: Its Spirit, Conditions, Methods, nauka jako czynność nie może być traktowana po macoszemu. To okazja, aby dążyć do Boga w sposób wyjątkowy, nieco inaczej niż cały Lud Boży – do Boga-Prawdy, a zatem do Tego, w którym wszystkie ludzkie nauki szczegółowe znajdują swoje miejsce i integralnie łączą się bez wewnętrznej sprzeczności, wbrew temu, co pisali racjonaliści oświecenia.
Sama nauka powinna być dla chrześcijanina-intelektualisty narzędziem uświęcania się. Jednak mówiąc o intelektualiście, niezupełnie poprawne jest ograniczenie tego słowa do uznanych uczonych, ludzi z tytułem naukowym, czy też wielkich teologów i doktorów Kościoła. Student pierwszego roku, a nawet młody człowiek w szkole średniej, mogą czuć się równie zachęceni, aby obowiązki swojego stanu świadomie wypełniać tak, aby zbliżać się poprzez to do Boga-Prawdy. Ojciec Sertillanges mówi wyraźnie, że każdy, kto jest w stanie wygospodarować ze swojego dnia choćby godzinę na lekturę czy refleksję nad rzeczywistością, może nazywać się intelektualistą.
Uniwersytety. I po co to komu?
Jaka jest w tym rola uniwersytetu? Czy jego celem jest przekazanie wiedzy i umiejętności, które studenci następnie wykorzystają w swoim życiu zawodowym i karierze, czy raczej przekazywanie i propagowanie wiedzy dla niej samej, sztuki dla samej sztuki? Kardynał Newman w jednym ze swoich wykładów, zebranych w tomie Idea uniwersytetu[1], na to pytanie odpowiada pytaniem: „A czy jest zobowiązany Namiestnik Chrystusowy głosić z kazalnicy teorię grawitacji albo ponieść śmierć męczeńską za elektromagnetyzm?”. Oczywiście nie.
Zatem Kościół nie dla wiedzy per se zajmuje się nauką i od średniowiecza zakłada uniwersytety. Odpowiedź kardynała jest koncepcją trzecią: studiujemy i zdobywamy wiedzę po to, żeby zdobyć „filozoficzne wyrobienie” umysłu. Polega ono na zdobyciu umiejętności łączenia faktów, dostrzeganiu związków przyczynowych, „zdrowym rozsądku, trzeźwości myślenia, […] panowaniu nad sobą, stałości poglądu”.
Kardynał wyraźnie podkreśla, że rolą uniwersytetu nie jest przekazanie studentowi określonego zbioru pewnych informacji, ale formacja jego duszy i umysłu do większej doskonałości – poprzez trud nauki. Innymi słowy, nauka to nic innego jak narzędzie wzrastania w cnocie.
Analogicznie jak praca fizyczna uczy dyscypliny, wytrwałości i czasami walki ze swoimi cielesnymi ograniczeniami, tak wysiłek intelektualny prowadzi człowieka do świętości na swój własny sposób.
Kościół dostrzegł tę potrzebę wieki temu, stając się pionierem rozwoju nauki w Europie, a później na całym świecie. Pokłosiem tego są działające do dzisiaj uniwersytety, uczelnie, akademie, które – nawet samą nazwą – przypominają o swoich katolickich korzeniach.
Nie mogą mieć racji ci, którzy chcieliby raczej widzieć Kościół jako ograniczony do sprawowania sakramentów i opieki czysto duszpasterskiej. Taka działalność w sferze społecznej jest wręcz obowiązkiem Kościoła.
Pius XI w encyklice Quadragesimo Anno (41-42), zwraca uwagę na konieczność obecności głosu Kościoła w sferze publicznej o tyle, o ile głos ten tyczy się kwestii moralności, a zatem ma bezpośredni związek ze zbawieniem dusz.
Tak więc, chcąc zaznaczyć swoją obecność w każdej sferze ludzkiego życia, Kościół dba o krzewienie życia intelektualnego w myśl nauki Chrystusa. Tak pisze kard. Newman:
„Kościół, gdy zakłada uniwersytet, nie rozmiłowuje się w talencie, geniuszu, wiedzy dla nich samych, ale ze względu na swoje dzieci, z myślą o ich duchowym rozkwicie, ich religijnym wpływie na otoczenie i pożytku z ich działania, dążąc do takiego ich szkolenia, by lepiej spełniali swoje życiowe działania i do uczynienia z nich bardziej inteligentnych, sprawnych, aktywnych członków społeczeństwa”.
Około wiek później również Jan Paweł II w konstytucji apostolskiej Ex corde Ecclesiae podjął temat niezwykłej roli, jaką dla rozwoju Kościoła pełnią uniwersytety katolickie. Przedstawione idee wartości katolickiej edukacji znalazły oryginalny wyraz także w akademickim świecie Stanów Zjednoczonych. Przy wielu świeckich uczelniach w tym kraju działają tzw. Centra Newmana, które stawiają sobie za cel formację i integrację katolickich studentów w danym ośrodku. Oferują opiekę duszpasterską i możliwość umocnienia relacji z ludźmi tej samej wiary.
Credo ut intelligam na co dzień
Widzimy jednak, przed jakimi wyzwaniami stoi dziś światowa nauka. Ksiądz Antoni Dębiński[2] pisze o trzech głównych zagrożeniach: skupieniu się na akademickiej rywalizacji w ogólnoświatowych rankingach, moralnym relatywizmie oraz sprowadzeniu historycznej relacji nauczyciel-uczeń do poziomu usługodawca-klient. Czy wobec tego nie jest mrzonką myśleć o tworzeniu takich społeczności akademickich, jakie postulował anglikański konwertyta: miejsc duchowej wspólnoty, które nie tyle mają dać konkretny zawód i umiejętności praktyczne na rynku, ile raczej pobudzić do cnoty (a zatem świętości) swoich słuchaczy?
W pewnym stopniu nie możemy już powrócić do tego, co było, także ze względu na umasowienie wyższej edukacji. Wydaje mi się jednak, że co najmniej równie ważne będzie nasze wewnętrzne nastawienie do intelektualnej pracy. Każdy uczeń i student mogą dążyć do wyrobienia w sobie odpowiednich nawyków, które wspomogą go w dążeniu do doskonałości. Ogrom cennych wskazówek daje o. Antonin Sertillanges we wspomnianej już książce. Z parafrazami kilku z nich chciałabym czytelników pozostawić:
- Szukaj towarzystwa ludzi, którzy inspirują cię w pracy, poddają refleksji nowe idee; jeśli nie masz takich w swoim otoczeniu, zwróć się do świętych, którzy za życia wiele wysiłku umysłowego podejmowali.
- Utrzymuj balans między życiem wewnętrznym i zewnętrznym; gdy pracujesz, pracuj i wkładaj w to całą swoją wolę; gdy przychodzi czas na odpoczynek, oderwij myśli od obowiązków i ciesz się pięknem świata i towarzystwem przyjaciół.
- Unikaj wysiłku połowicznego, nauki z głową w chmurach; powierz Bogu swoje codzienne zadania i nie martw się obowiązkami dnia kolejnego.
- Doceniaj znaczenie wieczorów; nie oddawaj się głośnym rozrywkom, ale rzeczywiście przygotuj się do snu przez odpoczynek i modlitwę, a zobaczysz, że lepiej wejdziesz w następny dzień.
[1] J. H. Newman, Idea uniwersytetu, Warszawa 1990.
[2] A. Dębiński, Ex corde Ecclesiae. O naturze i misji uniwersytetu katolickiego, Studia prawnicze KUL.