Przedmiotem wielu naukowych badań i zainteresowań były i są etapy rozwoju życia ludzkiego. Według Daniela J. Levinsona okres mniej więcej od 15. do około 40. roku życia to czas „formowania się dojrzałości”, w którym zarazem „natężenie siły osiąga maksymalne wartości”. Idąc za antropologiem N. Wolańskim jest to „faza ekspansji”. Ja zatem należę do ludzi młodych.
Analiza tezy Ojca Świętego wyrażonej w Liście do młodych z całego świata, Parati Semper, że młodzi są nadzieją dla Kościoła, zrodziła kilka wątpliwości. Czy chodzi o młodych ludzi wg badań naukowych, młodych biologicznie, czy też młodych wg Soboru Watykańskiego II?
Według Konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium Kościół „odnawia się mocą Ewangelii”. Zatem „młodymi” nie są ludzie do 35. roku życia, ale Ci, którzy żyją Ewangelią, choćby mieli 100 lat; z kolei 18-latkowie żyjący duchem świata są starcami w swojej mentalności. W moim najbliższym otoczeniu mam osobę 75-letnią, która jest „bardziej młoda” od moich rówieśników – pełna optymizmu, energii życiowej, chęci do działania, silna, odważna. To mój dziadek, a ten entuzjazm życiowy i aktywność służą, uwzględniając oczywiście drugiego człowieka i jego dobra w aspekcie ewangelicznym, szeroko pojętemu Dobru. Chrześcijaństwo zawsze daje nadzieję, a chrześcijanin to człowiek radosny i szczęśliwy. Mój dziadek jawi mi się jako duchowy i moralny „młodzieniec”, pełen świeżości i etycznej czystości.
Jan Paweł II wyraźnie zaznacza, że do wszystkich obecnych młodych wiekiem należy przyszłość, tak jak należała ona niegdyś do pokolenia dorosłych – a z kolei wraz z nimi stała się teraźniejszością. Ze słów: „w Was jest nadzieja, ponieważ Wy należycie do przyszłości, a zarazem przyszłość do Was należy” nie wynika, że młodzi są przyszłością Kościoła jako taką, ale że są Nadzieją Kościoła. To właśnie w nadziei zaczyna się przyszłość.
Encyklika Benedykta XVI o Nadziei dowodzi, że ludzie młodzi duchem, czyli żyjący Ewangelią są teraźniejszością Kościoła. Wyjaśnia ona również niepowtarzalną cechę nadziei katolickiej czyli fakt, że jest ona już teraz w trakcie realizacji. Nasza przyszłość trwa właśnie tu i teraz i kształtujemy ją każdego dnia poprzez nasze wybory i decyzje, a te są dobre lub złe.
Jeżeli My, którzy żyjemy Ewangelią, jesteśmy i mamy odwagę się do tego przyznać – to znaczy, że Kościół przetrwa. A tak naprawdę nie chodzi o to, by się przyznać do bycia chrześcijaninem, tylko o to, by swoim życiem, czynami być świadkiem Ewangelii; przypominają o tym słowa św. Franciszka z Asyżu: “głoście Ewangelię wszystkimi sposobami, a jeśli pojawi się taka potrzeba, to również słowami”.
Jeżeli mamy wewnętrzną siłę, aby w tych zagmatwanych i zwariowanych czasach mieć własne zdanie, potrafimy przeciwstawiać się znieczulicy, egoizmowi i bylejakości – to jestem pewna, że przyszłość Kościoła, nie jest zagrożona. Należy tylko zacząć od podstaw, wyznaczyć jasną drogę przez Ewangelię do Jezusa i dać nadzieję nam poszukującym drogi życia, drogi wiary, drogi rozwoju i wreszcie drogi do zbawienia. Taki kierunek postępowania wymaga cnoty męstwa. Warto odwołać się do naszego narodowego poety, Jana Kochanowskiego:
Prostak, kto wojsko z liczby szacuje.
Zwycięstwo liczby nie chce, męstwa potrzebuje.
Męstwo jest chyba najważniejszym spośród 7 darów Ducha Świętego. Młodzi podchodząc do Sakramentu Bierzmowania wygłaszają: “Pragniemy, aby Duch Święty, którego otrzymamy, umocnił nas do mężnego wyznawania wiary”.
Tak, że przyszłość Kościoła nawet w obliczu statystyk informujących o zmniejszającej się liczbie wiernych uczestniczących stale w życiu Kościoła widzę świetlanie. Podobno Newton obliczył koniec świata na podstawie danych zakodowanych w Biblii, twierdzi się, że nie tak łatwo jest znaleźć klucz do odczytania tego systemu (swoją drogą, może lepiej być pokornym i nie mieszać w taki sposób porządku wiary i rozumu). Zgoda występuje jednak co do faktu, że kiedy w Biblii jest czegoś trzy, to nie ma miejsca na nic innego – są trzy osoby boskie, Jezus mówi: „bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”.
Chrystusowy sposób myślenia to nie magia wielkich liczb, ale męstwo (greckie dynamis, zdolność, moc). Nasi liderzy muszą zacząć kłaść nacisk na jakość zamiast ilości. Aby tego dokonać muszą ponownie wrócić do podstaw i efektywnie stawić czoła marksistowskiej mentalności, w której – odwrotnie niż u Pana Jezusa – z ilości rodzi się jakość. Nasz Zbawiciel w swojej formacji zastosował metodę – Kefas czyli Skała.
Dlaczego Matka Boska objawiła się dzieciom w Fatimie? Dlaczego Carlo Acutis został ogłoszony błogosławionym? Jestem przekonana, że jeżeli tylko Kościół pozwoli młodym działać, będzie się działo wiele cudów eucharystycznych – właśnie takich liderów innym młodym potrzeba. Są operatywni, więc przy odpowiednim ukierunkowaniu i nieograniczonej kreatywności i otwartości na natchnienia Ducha Świętego mogą pokonać wiele przeszkód.
Pytanie, czy Kościół jest żywą wspólnotą czy jedynie elementem życia społecznego jest trudne, podchwytliwe i budzące wiele emocji. Będąc we wspólnocie, każdy pozostaje indywidualistą. Technologia oraz dostęp do wiedzy, źródeł i materiałów są niesamowite i nieograniczone. Jednym kliknięciem mamy dostęp do danych z całego świata. Oczywiście, czy to fakty czy fakenewsy musimy sami rozróżnić – w każdym razie idąc z duchem czasu, wiele biblijnych tekstów nabiera dla nas nowego znaczenia.
Niestety część Kościoła staje się elementem wytworu ludzkiego krajobrazu – ciężkiego i osłabiającego wolę, zamiast ją wzmacniać. Niewyraźnie mówiący kaznodzieja, organista śpiewający pieśni bez emocji i melodii, kazania bez ładu i składu, do tego za długie, sprawiają, że sam kościół staje się budynkiem bez duszy. Jeżeli nie nastąpią zmiany, niektórym nie pozostanie nic innego, jak znaleźć alternatywną drogę do Chrystusa, z pominięciem części duchowieństwa.
Na szczęście nie jest tak źle – w wielu kościołach można trafić na gorliwych i świętych kapłanów. I to oni potwierdzają, że Kościół jest żywą wspólnotą. Żyją zgodnie ze słowami św. Jana Vianneya: „Nie mów ludziom o Bogu, kiedy nie pytają, ale żyj tak, by pytać zaczęli” i wskazują mi oni drogę na przyszłość, która stanie się dla mnie i wielu młodych teraźniejszością.
praca ta powstała w ramach Konkursu Papieskiego organizowanego przez Instytut Tertio Millennio