Polska dyplomacja pozazdrościła mi artykułu o Demokratycznej Republice Konga z zeszłego tygodnia i postanowiła mocniej zaakcentować, a nawet przebić, swoje przywiązanie do państwa położonego nad drugą najdłuższą rzeką Afryki. Wykonanie jednak miało charakter co najmniej kontrowersyjny, chyba, że eksplozja protestów podczas których wściekła ludność tubylcza w Kinszasie wywiesza antypolskie transparenty i pali polskie flagi była celem samym w sobie. Możliwe, że kierowano się zasadą: „nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili„, jednak myślę, że współcześni analitycy od marketingu odnieśliby się krytycznie wobec tak archaicznej strategii reklamowej.
Epilog zamiast wstępu
Nieraz zdarza mi się narzekać na brak aktywności Polski w sferze stosunków międzynarodowych, zwłaszcza w kontaktach z krajami Globalnego Południa. Biję się w piersi – jak widać Kancelaria Prezydenta postanowiła położyć kres mojej rozpaczy i zorganizowała tournee po Afryce. Miało być game changerem w stosunkach dyplomatycznych między Polską, a krajami Czarnego Lądu. Jak doszło do tego, że wizyta polskiego prezydenta wywołała spontaniczne palenie opon w Kinszasie i protesty antypolskie i w ogóle antyzachodnie? Cytując nieocenionego Tadeusza Sznuka: nie wiem, choć się domyślam.
Koniec złośliwości. Sprawa jest bardzo poważna, a wmieszanie się Polski w napięte stosunki między Rwandą a Demokratyczną Republiką Konga (DRK), na obecnym etapie eskalacji konfliktu może zaognić już i tak rozgrzane do czerwoności Kinszasę i Kigalę. Ale zacznę od końca.
Przeglądając rutynowo wiadomości z Afryki natrafiłem na film z zamieszek antyzachodnich odbywających się w Kinszasie 13-ego lutego bieżącego roku.
Nastroje niesprzyjające byłym kolonizatorom z Belgii czy Francji nie są specjalnie szokujące w Afryce, zwłaszcza w kraju nad rzeką Kongo, który położony na ołtarzu rabunkowej gospodarki dziesiątki lat cierpiał z rąk Europejczyków. Co jednak zadziwiające można było zobaczyć transparent: „Polsko wynoś się z Konga”.
Przekaż darowiznę Fundacja Instytut Tertio Millennio jest organizacją non-profit. Każdego roku wspieramy rozwój intelektualny setek młodych z całej Polski, w duchu nauczania św. Jana Pawła II. Dzięki Twojemu wsparciu możemy się rozwijać i realizować kolejne projekty, służące młodemu pokoleniu. Dziękujemy za każdą wpłatę i zachęcamy do regularnej pomocy!
Jaki związek ma kraj nad Wisłą z wściekłą furią kinszaskiej ulicy, wymierzoną przecież w zachodnio-europejski establishment?
Głośny harmider z Polską w tle pojawił się w DRK tuż po wizycie polskiego prezydenta Dudy u sąsiada Kongijczyków, w Rwandzie, kilka dni wcześniej. Ogłoszono podczas niej podpisanie dwóch umów między dotyczących zaawansowanych technologii i ochrony środowiska. Prezydent Polski wspominał o restrukturyzacji huty cyny w Rwandzie, którą miejscowe przedsiębiorstwa przeprowadziły wraz z polską firmą, ponadto mówiono o współpracy w zakresie cyberbezpieczeństwa i IT – inne polskie przedsiębiorstwo (Asseco Polska) prowadzi już od dawna interesy w afrykańskim kraju. To jednak nie gospodarcze zażyłości między Warszawą a Kigali wywołały protesty w DRK, a odważne deklaracje polskiego prezydenta:
„Wspieramy Ukrainę i będziemy ją wspierali. Jeżeli Rwanda będzie w niebezpieczeństwie, także będziemy Rwandzie nieśli wsparcie. Dlatego rozmawiamy o edukacji – także o tej edukacji wojskowej – po to, żeby Rwanda poprzez swoją młodzież, która jest gotowa bronić swojego kraju w przypadku jakiejkolwiek napaści, była bezpieczniejsza. Mamy nadzieję także w przyszłości na rozwijanie współpracy naszych przemysłów obronnych.”
Trzeba przyznać, że dość odważnie szastamy naszym wsparciem na arenie międzynarodowej: od Kijowa po Kigali. Ciekawy czy nasz program zakupu okrętów obrony wybrzeża typu „Miecznik” ma na celu obronę naszego wybrzeża, czy też może ma to być wyrażony expresis verbis akt polskiej projekcji siły w rejonie Jeziora Kiwu?
Abstrahując od polskiego mesjanizmu i deklaracji bez pokrycia warto jeszcze wspomnieć, że Warszawa i Kigali podpisały już 5 grudnia 2022 roku umowę o współpracy w zakresie przemysłu obronnego. Obecne deklaracje polskiego prezydenta są kontynuacją linii dyplomatycznej z czasów poprzedniego rządu, który także w lipcu 2023 roku zawarł umowę dotyczącą współpracy w obszarze podatków pomiędzy Rwandą i Polską, która miała ułatwić biznesowe kontakty obu państw.
Zacieśnienie związków polsko-rwandyjskich, które jak widać – oprócz biznesowego – nabiera również charakteru ścisłej współpracy w kwestiach militarno-obronnych, doprowadziło do bardzo ostrej reakcji władz DRK.
Konflikt rwandyjsko-kongijski
„Wyraźnie taka postawa skłania nas do przekonania, że Polska sprzymierzyła się z Rwandą w swojej agresji na Demokratyczną Republikę Konga,
której wojska bezkarnie dopuszczają się aktów okrucieństwa”
oświadczenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Demokratycznej Republiki Konga
Polsko-rwandyjskie konszachty zostały odebrane jako bezpośrednie wsparcie Warszawy dla Kigali w jej konflikcie z DRK. Zostaliśmy także nazwani „dwulicowymi”. DRK i Rwanda pozostają w konflikcie którego korzenie sięgają lat 90. XX wieku. Rwanda została oskarżona przez DRK i ONZ o wspieranie grupy rebeliantów M23 i czerpanie zysków z pozyskiwania między innymi koltanu, surowca niezbędnego w produkcji telefonów komórkowych, wydobywanego w rejonie Kiwu na obszarze konfliktu pomiędzy stronami.
„Ruch 23 marca” (M23) prowadzi działania wojenne z władzami kongijskimi od 2013 roku. W międzyczasie konflikt wielokrotnie zmieniał swoją dynamikę, jednak w ostatnich dwóch latach rebelianci nabrali nowego wiatru w żagle. Co gorsza zwerbowali setki nowych rekrutów oraz w „cudowny” sposób zdobyli duże zasoby nowej broni, w tym dronów militarnych oraz systemów rakietowych. Rwanda zaprzecza oskarżeniom rządu Konga o wspieranie M23 i wysyłanie do tego kraju wojsk, a M23 zaprzecza, że otrzymuje wsparcie z Rwandy. Tymczasem w kwietniu 2022 roku grupa ekspertów ONZ przedstawiła raport, w którym stwierdzano:
„ONZ uzyskała solidne dowody obecności i operacji wojskowych prowadzonych przez członków RDF (Rwandyjskie Siły Obronne) na terytorium Rutshuru[wschodnie DRK – przyp.red.] w okresie od listopada 2021 r. do lipca 2022 r.
Członkowie RDF przeprowadzili wspólne ataki z rebeliantami M23 na armię Konga i kongijskie grupy zbrojne oraz zapewnili rebeliantom broń, amunicję i mundury.”
Mniej więcej od 2022 roku, obserwatorzy konfliktu stwierdzili znaczny wzrost profesjonalizmu w poczynaniach partyzantki M23, który sugerował szkolenie i wsparcie regularnych sił wojskowych, z któregoś z krajów ościennych. Korzystając z materiałów dowodowych ONZ ustaliło, że wsparcie militarne dla rebeliantów zapewnia strona Rwandyjska. Obecnie siły M23 operują wzdłuż dróg dojazdowych do granicznego miasta Goma, które już w 2012 roku przeżyło traumę bycia okupowanym przez tę grupę partyzancką. Jednocześnie wiele doniesień ze wschodniego Konga (nie DRK!) mówi o atakach rebeliantów na kopalnie złota oraz inne strategiczne miejsca wydobycia surowców, co mogłoby wskazywać że faktycznie M23 bardziej zainteresowana jest w tym momencie rabunkiem cennych kruszców niż panowaniem nad konkretnym terytorium. W sąsiednim Sake, wobec ostrzałów artyleryjskich oraz zagrożenia inwazji rebeliantów, blisko 70% mieszkańców postanowiło uciec do ciągle niezdobytej Gomy. Łączna liczba wewnętrznie wysiedlonych ludzi w DRK jest szacowana na 6,9 mln. Zaostrzająca się sytuacja we wschodniej części kraju może jeszcze pogorszyć tę sytuację.
„Kongijczycy muszą nauczyć się nam ufać, Goma nigdy nie upadnie”.
Felix Tshisekedi, prezydent DRK
Afrykański bigos zamieszany polską łyżką
Starając się wyjaśnić znaczenie Warszawy w tym konflikcie, na myśl przychodzi mi kultowy cytat z filmu „Jak rozpętałem II Wojnę Światową„, w którym główny bohater Franek Dolas był przekonany, że wszystkie nieszczęścia świata (łącznie z II WŚ) są jego autorstwa: „Ale naważyłem bigosu…”
Warszawa zaangażowała się w niesnaski pomiędzy Amerykanami i zbiera kolejne żniwa swoich potknięć. Na szczęście nie jest w tym osamotniona: gromy ze strony kongijskiej zebrała cała Unia Europejska, która jest krytykowana za podpisanie protokołu z Rwandą odnośnie łańcuchów dostaw oraz strategii obrotu surowcami, który DRK nazwało “zachęcającym do grabieży kongijskich zasobów naturalnych przez Rwandę i sprzecznym ze zobowiązaniami Unii Europejskiej wobec DRK”. W oświadczeniu Christophera Lutundula, wicepremiera i MSZ DRK, opublikowanym w środę 21. lutego, 2024, czytamy:
„Rząd [D.R.]Konga rozważa zatem (nie)podpisanie przedmiotowego Protokołu (rozporządzenia w sprawie minerałów z regionów konfliktowych i złota – przyp.red.),
co nastąpiło w związku z deklaracją w Kigali Głowy Państwa Polski, kraju członkowskiego UE, o dostarczeniu Rwandzie broni w przypadku ataku z zewnątrz,
odczytanej jako bardzo nieprzyjaznego aktu, który prawdopodobnie nie wzmocni wzajemnego zaufania między DRK a Unią Europejską”
Kongijczycy zauważyli ponadto, że Rwanda nie jest producentem minerałów strategicznych i że liczne dochodzenia potwierdziły, że kraj ten pozyskuje te surowce w DRK. Warto podkreślić, że bardzo krytycznie w stosunku do władz rwandyjskich wypowiadają się również przedstawiciele Białego Domu:
„potępiamy wsparcie Rwandy dla grupy zbrojnej M23 i wzywają Rwandę do natychmiastowego wycofania całego personelu Sił Obronnych Rwandy z DRK
i usunięcia ich systemów rakietowych ziemia-powietrze”
W Europarlamencie, swoje krytyczne uwagi pod kątem Warszawy wygłosił, notabene belgijski, członek parlamentu (sic!):
Sytuacja na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga jest krytyczna. Organizacja Narodów Zjednoczonych potwierdziła wsparcie Rwandy dla rebeliantów M23. Ale polski prezydent Duda obiecuje pełne wsparcie… Rwandzie. Wspieracie Ukrainę, osłabiacie DRK. Podwójne standardy.
Kto jak kto, ale Belgowie znają się na rzeczy w kwestii destabilizacji regionu rzeki Kongo.
Dyplomatyczne faux pas Warszawy
Czy grzmiący na Polskę potomkowie Leopolda II w Europarlamencie lub palący opony Kongijczycy z pieśnią na ustach o Warszawie broniącej Kigali do ostatniego Rwandyjczyka mają rację w ocenie postępowania naszej dyplomacji to pozostawiam do czytelników interpretacji. Nie ulega jednak wątpliwości, że zaostrzająca się w ostatnim czasie kampania terroru M23 wobec ludności wschodniego DRK powinna zapalić lampkę w Kancelarii Prezydenta RP podczas planowania wyjazdu do Afryki.
ONZ oraz nasz główny militarny sojusznik, Waszyngton, poddawały bezpośredniej krytyce Rwandę za jej militarne wsparcie dla partyzanckiej grupy.
Powinniśmy zachować wzmożoną dyplomatyczną czujność i wykazać się większą wrażliwością konstruując komunikaty podczas wizyt międzypaństwowych. Demokratyczna Republika Kongo zmaga się z plemiennymi konfliktami od dziesiątek lat, na jej terenie działa wielu polskich misjonarzy oraz lekarzy, wbrew swojej woli zamieszanych w krwawe konflikty.
Oby rozwścieczona na Unię Europejską i Polskę ludność Kinszasy i innych miast w DRK szybko zapomniała o niefortunnej wpadce Warszawy, która w – mam nadzieję – zupełnie niezamierzony sposób wmieszała się w poważny konflikt na Czarnym Lądzie.