Zestawiając ze sobą datę rozpoczęcia Soboru Trydenckiego i symbolicznego początku reformacji protestanckiej, czyli wystąpienia Marcina Lutra w Wittemberdze, odnieść można mylne wrażenie, iż reforma katolicka była spóźnioną o kilkadziesiąt lat odpowiedzią na reformację. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Reforma Soboru Trydenckiego wyrosła z głęboko zakorzenionego w tradycji Kościoła ruchu odnowy i z naturalnych procesów przeobrażania się życia duchowego, którym stale podlega Kościół, a których poniższe przedstawienie ma na celu wykazanie ciągłości dzieła reformy. Nawet w sytuacji, w której nie doszło do reformacji Lutra, odnowa w Kościele nastąpiłaby w formie zbliżonej do tej znanej z Trydentu.
Kondycja Kościoła w renesansie.
Kościół w XV i XVI w. borykał się z wieloma problemami natury duchowej i materialnej. Największą bolączką ówczesnego Kościoła była specyfika renesansowego papiestwa: koniec wielkiej Schizmy Zachodniej po Soborze w Konstancji i powrót dworu papieskiego do Rzymu w 1417 r. zbiegł się z dynamicznym rozwojem kulturowym, którego centrum stanowiła Italia. Cechą charakterystyczną papiestwa w tamtym czasie było coraz większe zaangażowanie w bezwzględną politykę silnej ręki w skrajnie zdcentralizowanej Italii i rola, jaką we włoskim renesansie odegrali duchowni. O ile działania Rzymu złotymi zgłoskami zapisały się w dziedzictwo kulturowe Europy i zapewniły względną stabilizację polityczną w znacznej części Półwyspu Apenińskiego i wyciszania tendencji koncyliarystycznych, o tyle też negatywnie odbiły się na moralnej i duchowej sile Kurii Rzymskiej, czego konsekwencją był upadek jej prestiżu.
Genezy tego procesu dopatrywać się można znacznie wcześniej – w następstwach Schizmy Wschodniej i zmianie charakteru papiestwa w Kościele powszechnym. Papież, zawsze uznawany za następcę św. Piotra, miał szeroką władzę patriarszą na zachodzie i jednocześnie pozycje ekumenicznego przewodnika i autorytetu w Kościołach wschodnich. W przypadku rozłamu pozycja papieża nie miała przeciwwagi w innych stolicach apostolskich, co z czasem zaowocowało licznymi zwyrodnieniami rozumienia roli papieża w świecie. Wraz ze wzrostem pozycji biskupa Rzymu nasilała się biurokratyzacja Kurii Rzymskiej. Kumulacja władzy w rękach patriarchy Zachodu w obliczu perturbacji, przez jakie przejść musiał w XIV i XV w., uniemożliwiły skuteczną reformę Kościoła. Co więcej, próba wydostania się z kłopotów, szczególnie natury finansowej, zaowocowała praktyką symonii, sprzedaży urzędów kościelnych, i handlem odpustami, któremu tak ostro sprzeciwił się Marcin Luter w 1517 r.
Problemy piętrzyły się jednak nie tylko na poziomie papiestwa, lecz także na niższych szczeblach kościelnej hierarchii. Wymienić należy tu kumulowanie urzędów i beneficjów, a co za tym w dużej mierze idzie absenteizm biskupów i proboszczów w podległych im diecezjach czy parafiach. Znaczenie miało także niewystarczające wykształcenie kleru i przygotowanie duszpasterskie przy równoczesnym nadmiarze księży. Niekiedy umiejętności kapłana sprowadzały się jedynie do odprawienia Mszy i nie szło za tym żadne przygotowanie teologiczne.
Humaniści, teolodzy i nadchodzący luteranizm
Niemniej jednak Kościół czasu reformacji i ją poprzedzającego nie mierzył się jedynie z trudnościami. Pełen był dzieł ze wszech miar szczytnych i pięknych, które w obliczu rewolucyjnych skłonności niektórych kręgów Kościoła dawały świadectwo ortodoksji i wierności, dążących do odnowy, a nie schizmy. Przykładem tego jest, nomen omen, renesans życia religijnego w Hiszpanii w XV i XVI w., który dał Kościołowi wielkich świętych, np. reformatorów zakonu karmelitańskiego – św. Jana od Krzyża i św. Teresą z Avili, i który w czasach reformacji stał się bastionem kontrreformacji.
Kolejnym przejawem żywotności Kościoła w tamtym czasie był umysłowy prąd humanizmu, który był przeważnie domeną świeckich kręgów miejskich. Charakterystyczne stało się przykładanie większej wagi do jednostki i podziw dla klasycznej literatury i nauki. Podziw ten obejmował nie tylko łacinę i grekę, ale nawet hebrajski. Upowszechniła się znajomość języków klasycznych, co niosło za sobą szerszy dostęp do dzieł antycznych, także wczesnochrześcijańskich. W czasach, gdy teologia zaopatrzona w narzędzia arystotelizmu ograniczone przez nominalizm, umożliwiło to dostęp do greckich pism Platona i Plotyna i nawrót do platonizmu, który tak żywo obecny był w dziełach św. Augustyna. Wniosło to świeżość do steoretyzowanej teologii, między innymi przez wyrażenie nauki chrześcijańskiej terminami tradycyjnego neoplatonizmu (Mikołaj Kuzańczyk) lub też w duchu odkrytego na nowo historycznego Platona. Emblematycznym przykładem humanisty, który mimo wielu tarć z Magisterium Kościoła, pozostał zawsze wierny, jest największy umysł epoki – Erazm z Rotterdamu. Wychowany w duchu devotio moderna zyskał szersze rozumienie humanistycznych wartości skoncentrowanych wokół człowieka, przez to, iż devotio moderna skupiało się na indywidualnym dojściu do zbawienia. W zestawieniu z humanistyczną fascynacją tym co ludzkie, dopełniało rozumienie istoty człowieka jako dziecka Bożego.
Wśród humanistów wiernych Kościołowi zabraknąć nie może największego reformatora – kard. Francisca Ximénesa de Cisneros, którego poczynania w diecezji Toledo można by poczytać za sumienne wykonywanie dekretów Soboru Trydenckiego, gdyby nie to, że jego działania o kilka dziesięcioleci wyprzedzały Sobór, a rok jego śmierci stanowił jednocześnie pierwszy rok reformacyjnej działalności Lutra. Co więcej, nie był on jedynym reformatorem w ówczesnej Hiszpanii (kard. Mendoza, abp de Talavera). Owocem działań pobożnych biskupów były dwa synody prowincjonalne (1473, 1512), których postanowienia były rzeczywiście respektowane. Ximénes od duchownych świeckich żądał ścisłego przestrzegania obowiązku rezydencji, częstszej spowiedzi, głoszenia coniedzielnych kazań przez proboszczów, podjął walkę z przejawami religijnej ignorancji – założył i bogato uposażył uniwersytet w Alcali i seminarium w Grenadzie.
Kardynał Ximénes po śmierci w 1516 r. króla Hiszpanii Ferdynanda, został regentem, sprawującym władzę w imieniu młodego Karola I. Wówczas odmówił ogłoszenia w Hiszpanii odpustu mającego dostarczyć funduszy na budowę bazyliki św. Piotra w Rzymie, a którego ogłoszenie w Niemczech skanalizowało napięcia, czego konsekwencją było wystąpienie Marcina Lutra.
Obok odnowy intelektualnej charakterystycznej dla Italii drugiej połowy XV w., wspomnieć należy także o odnowie życia zakonnego, które obrazuje, iż Kościół włoski nie był jedynie Kościołem Borgiów i Savonaroli, ale także surowego, lecz prawowiernego życia zakonnego. Święty Franciszek z Paoli, odważny i wierny regule franciszkańskiej założył zgromadzenie Braci nNajmniejszych – minimitów. Siłę działania nowej gałęzi rodziny franciszkańskiej najlepiej obrazuje heroizm wiary ich założyciela, który skory był do upomnienia kardynała Juliana Cesariniego, iż nie prowadzi życia zgodnego z ewangelicznym ubóstwem, czy nakłonienia, na specjalną prośbę papieża, króla Ludwika XI do pojednania się przed śmiercią z Bogiem. Na ten czas przypadła także działalność św. Anieli Merici, której zwieńczeniem było zatwierdzenie w 1536 r. zakonu Urszulanek. Kolejną żywą wówczas formą życia zakonnego były Karmelitanki. Religijny krajobraz Italii pełen był kontrastów i skrajności, od ascezy do niewyobrażalnych zbytków. W ostatnich latach przed Soborem Trydenckim powstał zakon jezuitów, którzy na kolejne stulecia stali się najwytrwalszymi krzewicielami Ewangelii, a których przyporządkowanie do Italii wynika z ich szczególnego oddania papieżowi.
W obliczu wymienionych powyżej pozytywnych procesów zachodzących w Kościele, rozpoczęty w 1545 r. Sobór Trydencki jawi się nie jako kontratak w obliczu szalejącej rewolucji protestanckiej, ale jako zwieńczenie długotrwałej i ortodoksyjnej linii reformy Kościoła, która niczego nowego nie wymyślała, a pieczętowała jako powszechnie obowiązujące dla całego Kościoła to, co jakaś część Wspólnoty już wypracowała i co okazało się w swych skutkach zbawienne.
Salus animarum suprema lex – ta paremia prawnokanoniczna o silnym nasyceniu duszpasterskim, stała się główną zasadą “Trydentu”. Jest to piękne świadectwo współbrzmienia nauki św. Tomasza i tomizmu z nominalizmem, devotio moderna i humanizmem. Człowiek jako osoba. Człowiek jako podmiot i bezpośredni, indywidualny adresat zbawienia, do którego zaprasza sam Bóg, a którego strażnikiem ma być Kościół Święty. Jedynie w tym duchu nazwać można Sobór Trydencki kontrreformacyjnym, gdyż chodziło o zwalczanie heterodoksyjnych, zwodniczych nauk teologicznych, odciągających Lud Boży ze ścieżki zbawienia. Różnica między znaczeniem terminu kontrreformacja i reforma katolicka polega na semantycznym zabarwieniu pierwiastkiem twórczym, bowiem określanie reformy katolickiej mianem kontrreformacji daje niejako pierwszeństwo i kreacyjną rolę wobec doktryny katolickiej reformacji. Natomiast szczególnego zaznaczenia wymaga odwrotna kolej rzeczy – błędy protestantyzmu były pomocą, lustrem umożliwiającym Kościołowi, w osobach Ojców Soborowych, przyjrzenie się jasności wykładu Magisterium i objaśnienie tych kwestii, które rodzić mogły błędy w interpretacji.
Pamiętać należy, że odłamy protestanckie dalej są wyznaniami chrześcijańskimi, przez co ich nauczanie do pewnego momentu jest zbieżne z katolickim. Tak było też z nauką o grzechu pierworodnym, w której Sobór rozwiał wątpliwości co do skutków przyjęcia chrztu, a której doprecyzowanie bez budzących wątpliwości twierdzeń zwolenników Lutra byłoby trudne.
W tej kwestii protestanci twierdzili jakoby grzech pierworodny był tożsamy z pożądliwością, która pozostaje w człowieku także po chrzcie, co oznaczało, że grzech pierworodny pozostawałby także w ochrzczonych. Wiele dekretów doktrynalnych możliwe było do sformułowania, przez uwidocznienie kwestii problematycznych, przez ich nadinterpretację. Przykładem takich dekretów między innymi były: dekret o usprawiedliwieniu, o sakramentach – o sakramentach w ogóle, o sakramencie chrztu i bierzmowania czy o Najświętszym Sakramencie Eucharystii.
Oczekiwane odświeżenie w Trydencie
Niezaprzeczalnie Kościół końca średniowieczu i doby papiestwa renesansowego potrzebował gruntownej odnowy tak w sferze instytucjonalnej, jak i duchowej. Z tego źródła wypływały natomiast dwa nurty – reformy w duchu posłuszeństwa i pokory oraz nurt buntu. Ich pochodzenie było tożsame i wykorzystujące te same osiągnięcia czasów, np. myśli humanistycznej. Powyżej skrótowo omówiony został mechanizm formułowania jednego z dwóch rodzajów uchwalanych na soborze dekretów – dekretów o doktrynie. Drugi rodzaj dekretów stanowiły te o reformie. Szeroko omówione powyżej ortodoksyjne tendencje reformatorskie w Kościele wypracowały rozwiązania, które za sprawą tychże dekretów zostały implementowane do całego chrześcijańskiego świata. W ten sposób dekret uchwalony na Sesji XXIV Soboru zawierał Kanony o reformie małżeństwa, które zakazywały tajnych małżeństw, wprowadzały obowiązek trzykrotnych zapowiedzi przedślubnych, obowiązek zawarcia małżeństwa w obecności właściwego proboszcza lub innego upoważnionego przez niego kapłana, a także w obecności świadków i wprowadzały obowiązek prowadzenia ksiąg ochrzczonych i zaślubionych (praktyka występująca w Kościele katolickim przynajmniej od początku XIV w.), co było wyrazem troski o godziwe przyjmowanie i trwanie w sakramencie małżeństwa, a w szerszej perspektywie, zgodnie z wiarą i myślą epoki, wyrazem troski o zbawienie człowieka. Innymi przykładami czerpania przez Sobór z dorobku Kościoła, jest wprowadzenie na wzór kardynała Ximenesa obowiązku rezydencji, czy zakładania w każdej diecezji seminarium.
Przywołane powyżej przykłady wskazują źródła postanowień Soboru Trydenckiego, unaoczniając ich horyzontalny charakter. Sobór powszechny jako narzędzie kształtujące wykładnię nauki Magisterium Kościoła uznawany jest za natchniony przez Ducha Świętego. Stąd godne przywołania jawią się słowa cesarza Karola V wypowiedziane 19 IV 1521 r. na sejmie w Wormacji:
Jest wszak oczywiste, że jeden mnich musi się mylić, skoro przeciwstawia się zdaniu całego chrześcijańskiego świata.
W przeciwnym razie oznaczałoby to, że od ponad tysiąca lat chrześcijaństwo tkwi w błędzie.
Dlatego zdecydowany jestem postawić na to moje królestwa, dominia, przyjaciół, własną krew, życie i duszę.
Cesarz w niniejszej odpowiedzi udzielonej Lutrowi ujął sedno rzeczy największej – Kościół Święty jako miejsce objawienia Prawdy jest nieomylny w swej doktrynie. Jednak w historii co chwilę pojawiają się mąciciele próbujący wywrócić odwieczny porządek i wprowadzić na jego miejsce owoc swoich przemyśleń, co jednak nie oznacza, że to oni kształtują drogę Kościoła.