Szkoła Zimowa – oksfordzkie, tolkienowskie wakacje [zapisy do 15 stycznia]

Zapisy na 56. Szkołę Zimową mają się ku końcowi – lista uczestników powoli się zapełnia, zdążając do zamknięcia 15 stycznia. Publikujemy ostatnie wspomnienia z zeszłorocznej edycji, by ich świadectwo nie pozwoliło żadnemu z czytelników (i potencjalnych uczestników) przegapić przygody, która może okazać się ważnym kamieniem milowym.

Gabriela Szewczuk: tolkienowskie wakacje

Jadąc zeszłej zimy do Konstancina nie wiedziałam, czego mogę się po Szkole spodziewać. Myślę, że większość z nas oczekiwała ciekawego tygodnia – towarzyskiego i zarazem wyrywającego z intelektualnej stagnacji. Chyba właśnie z tego powodu każdy z nas zdecydował się zaryzykować, ale prawdopodobnie nikt nie mógł przewidzieć, ile radości nam wszystkim sprawi ten pobyt w (bardzo stosownie nazwanym) Dobrym Zakątku.

Organizatorzy wyjazdu, do których serdeczności i troski właściwie o wiele bardziej pasowałoby miano gospodarzy, od pierwszego dnia stworzyli iście benedyktyński klimat modlitwy i pracy (w tym przypadku umysłowej). Każdy dzień otwierał się i zamykał liturgią godzin, a niektóre wykłady naprawdę potrafiły zmuszać do wysilenia szarych komórek – szczególnie biorąc pod uwagę, że na sali wykładowej obok studenta filozofii, polonistki i doktoranta historii siedzieli prawnik, lekarz i programistka. Tematyka była tak różnorodna, jak grono słuchaczy – każdy miał okazję wyjść ze swojej strefy komfortu. A za oknem nad rzeczką biegały niczego nieświadome sarenki.

Tak jak można było tego oczekiwać, biorąc pod uwagę temat przewodni Szkoły, czyli wyzwania i zadania stojące przed chrześcijaninem w nowoczesnym świecie, najczęściej poruszaliśmy chyba wątki filozoficzne i polityczne. Niemniej, podczas naszego tygodnia w Dobrym Zakątku nie zabrakło też rozmów o sztucznej inteligencji (bynajmniej nie tylko w kontekście zagrożeń moralnych!) czy o rozwoju gospodarczym (w roli głównej z Krzysztofem Mazurem przekonującym, że „w Polsce nie powstanie dolina krzemowa” i tłumaczącym, „dlaczego to dobrze”). Z kolei ostatniego dnia bawiliśmy się świetnie w roli widzów emocjonującej debaty oksfordzkiej prowadzonej przez prof. Tomasza Dołęgowskiego, obserwując jak nasi koledzy z zacięciem i humorem przekonywali do dwóch skrajnych stanowisk, jakie katolik przyjąć może w obliczu problemu imigracji.

Ale to nie wszystko, czym jest Szkoła Zimowa. To również godziny spędzone wspólnie nie tylko na wykładach i dyskusjach przeciąganych do białego rana dzięki niestatystycznie silnemu poczuciu misji naszych gości, ale także na śmiechu przy stole, długich spacerach po okolicy czy zabawie przy planszówkach, na treningach boksu (sic!) i przy stole do piłkarzyków.

Był to poniekąd powrót do szkoły, ale takiej będącej chyba czymś pomiędzy Oksfordem z kadrów filmu „Tolkien” a wakacjami z dobrymi znajomymi.

Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że chwile spędzone w Dobrym Zakątku potrafią stać się źródłem wielu świetnych pomysłów i przedsięwzięć, a nawet (a może przede wszystkim?) początkiem zażyłych przyjaźni. Mam nadzieję (a nie sądzę, by była płonną), że – tak jak zeszłej zimy – konstancińskie zacisze zaczaruje tegorocznych uczestników Szkoły ITM, skłaniając i do refleksji, i do działania.

Mikołaj Musiał: wiara, rozum i więzi

„Lubię wracać tam, gdzie byłem już” to nie tylko wycinek z piosenki Zbigniewa Wodeckiego, ale także moja deklaracja odnośnie do uczestnictwa w Szkołach Zimowych. Skoro w różnych rolach brałem udział w tym wydarzeniu pięciokrotnie, to jasny znak, że rozpoznaje wielką wartość w tym projekcie.

Za moich czasów jako uczestnika (geriatryczne westchnięcie) spotkanie odbywało się w Wadowicach. Mimo upływu lat doskonale pamiętam dykcję Przemysława Babiarza, wykład profesora Andrzeja Zolla o karze śmierci i spojrzeniu na prawo karne św. Jana Pawła II czy spotkanie z profesorem Krzysztofem Zanussim. Dzięki temu wyjazdowi i serii wykładów świętej pamięci ojca Macieja Zięby OP, nauczanie Papieża Polaka stało mi się bliższe.

Dwa skrzydła, na których unosi się ludzki duch – wiara i rozum – doświadczają zaspokojenia w trakcie tego wyjazdu. Eucharystia oraz liturgia godzin wplecione w plan każdego dnia pozwalają zadbać, by treści przyswojone w trakcie wykładów stawały się także treścią życia.

Można udawać, że studiowanie to tylko pilne notowanie w kajecie czy zapach książek w bibliotece. Podobnie zredukowanie Szkoły Zimowej do wymiaru merytoryczno-duchowego byłoby skrajnym zakłamaniem rzeczywistości. Noszę w sobie litanię imion i nazwisk osób, które poznałem w trakcie tych spotkań i za które mogę być więcej niż wdzięczny.

Stop, stop, stop, jeśli w tym miejscu ktoś uważa, że Szkoła to przykrywka dla uciech rodem z filmu o amerykańskich bractwach studenckich, srogo się rozczaruje. Więziotwórczy charakter tej uczty dla ciała i ducha rodzi się w trakcie wspólnych posiłków, rozmów między wykładami przy kawie czy nocnych nieformalnych pogawędkach.

„Nadzieja zawieść nie może” – to hasło Roku Jubileuszowego wyraża moje przekonanie, że każdy (nie boję się użyć tego kwantyfikatora) znajdzie na tym wyjeździe przestrzeń do wzrostu i być może postawi pierwszy krok w przygodzie z inicjatywami Instytutu Tertio Millennio.

 

Więcej relacji ze zdjęciami można zobaczyć tutaj:

Szkoła Zimowa – ring idei. Ostatnie dni zapisów [relacje i zdjęcia z poprzedniej edycji]

Natomiast poniżej znajduje się opis wybranych prelekcji z poprzedniej edycji:

Uczestnik edycji 2024: Prelegenci Szkoły Zimowej to „czyste złoto” [zobacz dlaczego oraz jak je zdobyć 56 raz]