Między wiekowymi półkami kryją się historie nie tylko średniowiecznych ksiąg, ale i ludzi, którzy im służą. Ojciec Paweł Trzopek OP – dominikanin, biblista, przez lata dyrektor biblioteki w Jerozolimie, dziś opowiada o życiu na styku trzech religii oraz o tajemnicach rzymskiego Angelicum.
***
Jakub Horbacz: Biblioteki fascynują ludzi od wieków. Są źródłem wiedzy, domem książek, miejscem spotkań. Często mają swoje tajemnice. Obecnie znajdujemy się w wyjątkowych przestrzeniach biblioteki Angelicum w Rzymie. Przedstawmy to miejsce – jakie znajdują się tutaj zbiory i najstarsze, najciekawsze woluminy?
Paweł Trzopek OP: Nasza biblioteka należy do Uniwersytetu Papieskiego świętego Tomasza z Akwinu i jako taka służy przede wszystkim studentom i profesorom tej uczelni. Fakt ten wpływa zarówno na sposób działania biblioteki, jak i na sposób, w jaki gromadzi swoje zbiory. Gdy ktoś ją odwiedza, zawsze pada pytanie: „A jaką tu macie najstarszą książkę?”. Od razu więc Panu powiem, że mamy indeks do Sumy Teologicznej św. Tomasza wydany drukiem w 1471 roku. Poza tym mamy jeszcze 20 innych inkunabułów (czyli książek drukowanych przed 1501 rokiem), około 1200 książek z XVI wieku i tysiące woluminów z późniejszych epok. Na naszych półkach znajduje się łącznie około 220 tys. woluminów, które przede wszystkim służą studentom i profesorom czterech wydziałów naszego Uniwersytetu. W zbiorach największą rolę odgrywają teologia i filozofia, jednak istotne miejsce zajmują również zasoby z prawa kanonicznego i nauk społecznych. Nowością wprowadzaną od kilku lat są publikacje elektroniczne. W zasadzie większość czasopism jest dostępna dla naszych czytelników zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej. W kolekcji znajduje się także ponad 120 tys. książek elektronicznych z różnych dziedzin (nie tylko tych związanych z działalnością Uniwersytetu) oraz publikacji naukowych z różnych dziedzin wiedzy.
Jeśli weźmiemy pod uwagę centra wielkich cywilizacji, takie jak Rzym, Ojciec spędził najpierw 18 lat w Jerozolimie. Jak wyglądało codzienne życie w Ziemi Świętej? Rozumiem, że główną przestrzenią działalności Ojca była biblioteka Szkoły Biblijnej. Czy moglibyśmy powrócić do tamtego czasu i opowiedzieć o tym miejscu i doświadczeniu życia tam?
Mieszkałem w dominikańskim klasztorze św. Szczepana w Jerozolimie, trochę na północ od Bramy Damasceńskiej, dosłownie dwa kroki od Starego Miasta. Znajduje się tam prowadzona przez dominikanów Francuska Szkoła Biblijna i Archeologiczna (École Biblique et Archéologique Française), najstarsza instytucja akademicka w Ziemi Świętej. Tak, rzeczywiście byłem tam bibliotekarzem. Jerozolimska biblioteka jest nieco mniejsza, ma około 150 tys. woluminów, natomiast jest o wiele bardziej specjalistyczna, skupiona na badaniach nad starożytnym Bliskim Wschodem w różnych aspektach tej dziedziny: od archeologii przez epigrafię, do badań nad Biblią i innymi księgami świętymi. Starałem się o to, by każdy specjalista z tych dziedzin wiedzy mógł znaleźć na półkach wszystko, czego potrzebuje do swoich badań.
Jak się tam funkcjonuje? Można powiedzieć, że nasz dominikański klasztor w Jerozolimie jest wyspą na granicy między dwoma oceanami. Po zachodniej stronie ulicy była dzielnica ortodoksyjnych żydów – Mea Shearim, a po wschodniej stronie wokół klasztoru dzielnica muzułmańska, wschodnia Jerozolima. Było to doświadczenie bycia chrześcijaninem w mniejszości, ale także doświadczenie spotkania przede wszystkim z żywą wspólnotą chrześcijańską lokalnych chrześcijan. Nie możemy zapominać o chrześcijanach palestyńskich. Arabowie, Palestyńczycy, nie wszyscy są muzułmanami, jak mogłoby się nam błędnie wydawać z europejskiej perspektywy. Żyją tam chrześcijanie, którzy od wieków, od pokoleń są wierni Chrystusowi. Niestety w tych ostatnich miesiącach czy latach głos lokalnych palestyńskich i arabskich chrześcijan jest ignorowany. Myślę, że często także w kościele katolickim nie jest słyszany.
Co zainspirowało Ojca do podjęcia pracy bibliotekarza? Czy wynikało to przede wszystkim z potrzeby bycia blisko źródła, jakim jest Biblia jako księga? A może to właśnie przekonanie o wartości systematyzowania wiedzy i pracy z książkami skłoniło Ojca do podjęcia działalności w bibliotece?
Oczywiście mógłbym odpowiedzieć w jakiś wzniosły sposób, ale tak naprawdę to się stało po dominikańsku, czyli była to improwizacja. Kiedy po kapitule generalnej dominikanów w roku 2004 otrzymałem od ówczesnego prowincjała, ojca Macieja Zięby, pozwolenie na roczny wyjazd do Jerozolimy do Szkoły Biblijnej, pojechałem tam z zamiarem podciągnięcia swojej pracy naukowej. Kiedy przyjechałem, bracia ze szkoły biblijnej powiedzieli mi: „Słuchaj, dopiero co przyjechałeś, jeszcze nie rozłożyłeś swojego warsztatu, a nasz bibliotekarz niestety musiał wrócić do Stanów Zjednoczonych, wystąpił z zakonu, od maja go nie ma (a mamy październik 2004 roku). Może zająłbyś się biblioteką: tu jakieś paczki przychodzą, wziąłbyś to, porozpakowywał, a my w tym czasie poszukamy bibliotekarza”. No i tak minęło lat 18, więc po dominikańsku stałem się bibliotekarzem z potrzeby i z improwizacji. Warto pamiętać, że biblioteki są związane z klasztorami dominikańskimi od samego początku. Kiedy dominikanie zakładali nowy klasztor, dbali o oratorium – miejsce modlitwy, ale też o bibliotekę, w której znajdowałaby się przynajmniej Suma Teologiczna św. Tomasza i Biblia. I tak też zaczęła się biblioteka Jerozolimska – od dwóch książek. Praca bibliotekarza to często praca niewidzialna, jednak bardzo ważna. I bliska dominikańskiemu powołaniu do poszukiwania prawdy, studiowania prawdy, kontemplowania prawdy i dzielenia się owocami kontemplacji.
Nawiązując do Świąt Wielkanocnych – jak mógłby Ojciec odnieść się do tego czasu, mając bezpośrednie doświadczenie życia w Ziemi Świętej? Czy osobista obecność w miejscach Ziemi Świętej oraz studia biblijne wpływają na sposób przeżywania Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy w Jerozolimie?
Jest to miejsce, w którym to, co świętujemy, wydarzyło się naprawdę. Celebracje liturgiczne: katolickie, prawosławne, ormiańskie, czy też innych tradycyjnych wyznań chrześcijańskich, odbywają się w tych właśnie miejscach świętych. Kiedy w Jerozolimie katolicy odprawiają liturgię Męki Pańskiej w Wielki Piątek, jest ona sprawowana na Golgocie – w miejscu, gdzie stał krzyż. Gdy idą drogą krzyżową, idą tą samą trasą, którą szedł Jezus prawie dwa tysiące lat temu. Myślę, że to jest podstawowe doświadczenie dla przeżywania wiary i dla lektury Pisma Świętego. Kiedy po raz pierwszy tam pojechałem w 2001 roku, doświadczyłem konkretności tego, o czym mówią biblijne opowieści – zarówno ze Starego, jak i szczególnie z Nowego Testamentu – świata, w którym żył Jezus, i w którym żyli prorocy. Myślę, że jest to doświadczenie każdego, kto tam przyjeżdża z wiarą – że ta wiara się konkretyzuje. Przypomina mi się cytat z drugiego listu świętego Piotra, mówiący o tym, że nie postępowaliśmy za wymyślonymi mitami (2P 1, 16) – to po prostu się tam wydarzyło. Klasztor, w którym mieszkałem, znajduje się piętnaście minut pieszo od Bożego Grobu. Ten grób jest pusty, i skała Golgoty stoi, i Góra Oliwna stoi jak stała, i Jezioro Galilejskie jest tam, gdzie było – i w ten sposób lektura Biblii się konkretyzuje.