Tertio na inauguracji pontyfikatu Leona XIV – wywiad z Jakubem Horbaczem

Jakub Horbacz (Tertio) w gronie osób czytających modlitwę wiernych podczas inaguracji Leona XIV, 18 maja

Jakub Horbacz, od wielu lat aktywnie angażujący się w Instytucie Tertio Millennio, miał niezwykłą okazję nie tylko być świadkiem, ale i uczestnikiem historycznych wydarzeń w Watykanie. Opowiada o emocjach towarzyszących inauguracji pontyfikatu nowego papieża, wspomina czas konklawe i dzieli się refleksjami na temat swoich studiów poświęconych myśli Jana Pawła II w rzymskim Angelicum. 

***

Mikołaj Musiał: Wysoko postawiłeś poprzeczkę na sposób uczczenia 105. rocznicy urodzin Jana Pawła II, czytając wezwanie modlitewne podczas mszy inauguracyjnej nowego papieża. Czy gdy pojawiła się informacja, że inauguracja odbędzie się 18 maja, już wtedy planowałeś celebrować to właśnie w taki sposób?

Jakub Horbacz: Gdy usłyszałem o inauguracji, nie spodziewałem się, że będzie to tak piękne wydarzenie. Na pewno była radość, że wiele rocznic tutaj się spotyka – również 105. rocznica urodzin Jana Pawła II. Myślę, że z perspektywy polskiej bardzo cieszy, że wybór Ojca Świętego na biskupa Rzymu nastąpił we wspomnienie św. Stanisława, patrona Polski, a potem datą inauguracyjnej mszy świętej pontyfikalnej okazał się 18 maja.

Jakie emocje i myśli towarzyszyły Ci podczas tej liturgii i przed nią?

Myślę, że waga tej chwili powodowała ogromne skupienie, ale towarzyszyły mi przede wszystkim wielka wdzięczność i wzruszenie. Było to niesamowite uczucie, szczególnie że spotkał mnie ten zaszczyt, aby odczytać wezwanie do modlitwy w języku polskim za ubogich i cierpiących na całym świecie. Dzień przed uroczystością mieliśmy zaplanowaną próbę, w której brały udział wszystkie osoby zaangażowane, w tym lektorzy z innych krajów, czytający modlitwę wiernych w swoich językach. Czytano po francusku, hiszpańsku, arabsku, chińsku. To było niesamowite poczucie powszechności Kościoła.

Jak to się w ogóle stało, że mieliśmy przyjemność cię tam oglądać i słuchać?

W trakcie spotkania duszpasterstwa akademickiego w Rzymie dla polskich studentów, rektor kościoła Świętego Stanisława, ksiądz prałat Paweł Ptasznik, wyszedł z propozycją, aby przeczytać słowa modlitwy wiernych. Powiedział nam, że otrzymał telefon od ceremoniarza papieskiego i życzeniem papieża Leona XIV jest, aby modlitwa wiernych została odczytana także po polsku. Podjąłem się tego wyzwania i chętnie się zgłosiłem.

Przenieśmy się na chwilę do momentu wyboru nowego papieża. Jakie emocje panowały wtedy w Rzymie, wśród studentów, mieszkańców? Jak wspominasz ten czas po śmierci papieża Franciszka?

To poczucie dużej łaski przebywania w Rzymie w tak szczególnym czasie. Przeżywamy rok jubileuszowy pod hasłem „Pielgrzymi Nadziei”. Najpierw były emocje związane ze śledzeniem sytuacji zdrowotnej papieża Franciszka. Włosi z troską obserwowali komunikaty Watykanu. Potem wieść w Poniedziałek Wielkanocny o odejściu papieża Franciszka była zaskoczeniem, bo jeszcze dzień wcześniej było błogosławieństwo Urbi et Orbi. Miałem możliwość wziąć udział w pogrzebie papieża Franciszka.

Po tym smutnym okresie nadeszło oczekiwanie. Poczucie zmiany, ale też uświadomienie sobie, że „nie mamy pasterza” podczas mszy, gdy zapanowała cisza w miejscu modlitwy za papieża. Potem okres sede vacante i konklawe. Widać było zmianę nastrojów, coraz więcej osób przychodziło pod Watykan.

Kiedy podczas czwartego głosowania konklawe pojawiła się informacja o białym dymie – minęła godzina 18:08, 8 maja 2025 roku – byliśmy jako studenci Papieskiego Uniwersytetu Angelicum na zajęciach. Nagle usłyszeliśmy krzyk: „Biały dym, mamy papieża!”. Zaczęliśmy wybiegać z sal wykładowych. Kierunek był jeden: jak najszybciej dostać się na Plac Świętego Piotra. Można powiedzieć, że była to ta sama trasa, którą przebył ojciec Robert Prevost jako młody augustianin wysłany na studia do Rzymu z prawa kanonicznego. Emocje były niesamowite, widzieliśmy innych spieszących na Watykan, część brała hulajnogi, rowery miejskie, zabiły dzwony w kościołach. Na placu nadszedł ten moment, odsłaniają się kotary i słychać: Annuntio vobis gaudium magnum: habemus Papam! Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Dominum Robertum… Cardinalem Prevost.

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Jak Twoja ścieżka biegła do tego miejsca?

Herbert w liście do Miłosza pisał „Jestem oto we Włoszech, a więc na kolanach przy źródle”. Zawsze podchodziłem z ogromnym sentymentem i pokorą do źródła cywilizacji, jakim jest Rzym. Fascynacja Rzymem i kulturą włoską towarzyszy mi od wielu lat. W 2020 roku byłem tu na Erasmusie, jednak z powodu pandemii pobyt został przerwany. Moim marzeniem było powrócić do Wiecznego Miasta, a nie spodziewałem się, że będzie mi dane wrócić w tak szczególnym czasie. Tę możliwość dały mi studia podjęte w Rzymie i osobiste przeżycie „drogi rzymskiej” (w nawiązaniu do książki Remiego Brague’a Europa, droga rzymska).

Napisałeś kiedyś, że „dzisiejsza perspektywa młodych osób wierzących, przekraczających progi uczelni, nie musi się równać z piekielną bramą jak u Dantego, wraz z przestrogą: »porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie«”. Jakie miałeś nadzieje, wyjeżdżając do Rzymu? Co przyniosła weryfikacja tych oczekiwań?

Dla mnie jest to rzeczywiste łączenie sacrum i profanum. W Rzymie krzyżują się różne ścieżki. Pobyt badawczy z doktoratu na Uniwersytecie La Sapienza daje mi tu możliwość poznawania kultury śródziemnomorskiej u źródeł oraz angażowania się w różnego rodzaju inicjatywy. W Wiecznym Mieście przeprowadziłem już kwerendę w archiwum Fundacji Rzymskiej im. J. Z. Umiastowskiej, gdzie udało mi się dotrzeć do niepublikowanych listów związanych z pobytem Zbigniewa Herberta we Włoszech. Moja rozprawa doktorska dotyczy bowiem m.in. tematów włoskich, antropologii literackiej i etosu śródziemnomorskiego w twórczości autora Barbarzyńcy w ogrodzie.

Dzięki nawiązanej współpracy, w rzymskiej Stacji Naukowej Polskiej Akademii Nauk niedawno odbyło się spotkanie poświęcone włoskim inspiracjom w twórczości Zbigniewa Herberta, a także wykład mistrzowski prof. dr hab. Franceski Fornari pt. „O krytyce genetycznej i rękopisach Zbigniewa Herberta”, który miałem przyjemność współorganizować w ramach współpracy bilateralnej. To także doświadczenie Rzymu jako nieustannego odkrywania i fascynacji tym, co Karol Wojtyła opisał jako „polskość łacińska”.

JP2 Studies, które tu podjąłem w Instytucie Kultury Świętego Jana Pawła II na Angelicum, dają niezwykłą możliwość głębszego, komplementarnego myślenia z Janem Pawłem II. To wejście w obszar, który jest czymś więcej niż tylko skupieniem się na jego wielkości; to formułowanie pytań i krytyczna analiza interdyscyplinarna z obszarów filozofii, teologii i nauk społecznych. Chodzi o to, by na dwóch skrzydłach wiary i rozumu zgłębiać myśl Jana Pawła II i w głębszej perspektywie humanistycznej poszukiwać prawdy.

Esej, który otworzył mi drogę na Angelicum, nawiązywał do inspiracji Karola Wojtyły – odwagi świętego Pawła na Areopagu. Wyzwanie, aby wyruszać na współczesne Areopagi, staje się potrzebą konfrontowania swojej myśli z innymi ideami, z problemami współczesnego świata. Te współczesne Areopagi – kultura, ekonomia, polityka – potrzebują kompetentnego chrześcijańskiego świadectwa. To powrót do idei seminariów z Castel Gandolfo.

Instytut Kultury Jana Pawła II, który w tym roku obchodzi piątą rocznicę powstania – założony w setną rocznicę urodzin Papieża – skupia się na rozwijaniu i analizowaniu kluczowych zagadnień współczesnej myśli filozoficznej i teologicznej. Jest to jedyny w Rzymie akademicki ośrodek badań nad dziedzictwem Jana Pawła II, który w sposób interdyscyplinarny podejmuje tę refleksję. Dla nas istotne jest rozwijanie katolickiej nauki społecznej, stąd nawiązania do Rerum Novarum Leona XIII, ale też do encyklik społecznych Jana Pawła II, jak Centesimus Annus, Sollicitudo Rei Socialis, Laborem Exercens czy Redemptoris Missio.

Oprócz czytania podczas liturgii inauguracyjnej miałeś jeszcze jeden sposób na uczczenie rocznicy urodzin papieża Polaka – inscenizację „Jeremiasza”. Czy możesz opowiedzieć o tym więcej?

Tak, to piękne przeżycie. Spektakl na podstawie dramatu Karola Wojtyły „Jeremiasz” wieńczy roczną edycję naszych studiów na Angelicum w Rzymie. Mieliśmy okazję go wystawiać, co było kolejnym rodzajem uroczystego włączenia się w budowanie żywego pomnika i życzeń z okazji 105. rocznicy urodzin Jana Pawła II oraz 5. rocznicy powołania Instytutu.

Była to niezwykła przygoda z teatrem i ze słowem, dlatego że tekst „Jeremiasza” Karol Wojtyła napisał w 1940 roku jako dwudziestoletni student polonistyki, napełniony ideami mesjanistycznymi, ale także i Wyspiańskim. Było to spotkanie z tekstem w tłumaczeniu na język angielski, które stało się odkrywaniem wrażliwości, tej „polskości łacińskiej”, o której Karol Wojtyła wspomina w liście do Mieczysława Kotlarczyka, twórcy Teatru Rapsodycznego.

Dziś możemy odczytywać profetyczny wymiar „Jeremiasza”, dramatu, którego tekst stanowi intelektualne zmaganie Wojtyły z obserwowaną tragedią wojny, a którego przesłanie odnawia znaczenie kulturowej tożsamości i wspólnoty. Przeżycie wspólnego wystawiania i przygotowywania się w trakcie prób do tego spektaklu zrobiło to na nas ogromne wrażenie. Ćwiczyliśmy pod czujnym okiem profesora Jarosława Kiliana, wybitnego reżysera, który z ogromną pasją i zaangażowaniem podchodził do każdego z nas i dzielił się tym, co najlepsze. Mnie przypadła rola Jeremiasza, który jako prorok staje się punktem odniesienia dla postaci Piotra Skargi; występuje także w tekście postać św. Andrzeja Boboli. To było performatywne przeżywanie znaczenia głębi słowa i tego, co jest ważne w sztuce, także coś mistycznego, co zbliża nas do absolutu.

Niedługo rusza kolejna edycja Konkursu Papieskiego dla studentów, w którym można wygrać roczne stypendium na JP2 Studies w rzymskim Angelicum.

Poniższa galeria przedstawia prywatne zdjęcia Jakuba Horbacza z inauguracji pontyfikatu Leona XIV 18 maja w Rzymie, a także zdjęcia autorstwa Antoine Mekary ze spektaklu „Jeremiasz” .

Jakub Horbacz
Jakub HorbaczCzuły obserwator rzeczywistości, z zamiłowaniem do kultury na czele z literaturą. Doktorant w dziedzinie literaturoznawstwa. Autor artykułów z zakresu kultury oraz życia publicznego.
Mikołaj Musiał
Mikołaj MusiałKatolik. Siedlczanin. Personalista. Absolwent WPiA UW. Autor tekstów i podcastów Tertio. Interesuje go drugi człowiek. Boi się Chrystusa przechodzącego obok. Brak talentu zabił jego marzenia o karierze piłkarskiej oraz muzycznej. Po śmierci chciałby być kanonizowany.