Można stwierdzić, że zamysł filozoficzny poprzedza zdarzenie historyczne oraz go współtworzy. Arystoteles, nauczyciel Aleksandra Wielkiego, wtłoczył w niego ducha greckiego, który rozszerzył się po całej Azji. Scholastycyzm uprzedził i współtworzył średniowieczną pilność uniwersytecką a Kartezjusz otworzył nową kartę dualizmu każącego traktować kolejnym wiekom materię i umysł jako dwa skrajnie oddzielne przymioty jednego człowieka. Rewolucja Francuska – akt barbarzyństwa i anarchii – była poprzedzona intelektualnym fermentem pism Woltera, Rousseau i Diderota a Rewolucja Angielska purytańskimi, katolickimi i protestanckimi dysputami o kompetencjach Króla i parlamentu. Obecne następuje ponowne wypełnianie intelektualno-religijnej przestrzeni powstałej po wojnie dwóch zwalczających się heglowskich herezji: nazizmu oraz marksizmu oraz dogrywki ideologii – liberalizmu oraz komunizmu.
Jerzy Fryderyk Hegel był filozofem idealistycznym urodzonym w Sttutgarcie w końcowym etapie życia Świętego Cesarstwa Niemieckiego. W młodości zafascynowany Rewolucją Francuską i Napoleonem tworzył i wykładał gruntownie współtworząc dziwiętnastowieczną epokę. Głosząc kult Rozumu oraz ciągle uświadamiającego się duchowego Absolutu stał się wykładowcą na Uniwersytecie w Berlinie nowo wschodzącego na arenie międzynarodowej państwa pruskiego. Wykładał tam filozofię dziejów (napisalibyśmy dzisiaj – historiozofię) głosząc rozumny, zdeterminowany rozwój historii ugruntowany na bazie zwalczających się przeciwieństw (antynomii). Na tych samych wykładach Hegel bronił racji silnego państwa przeciwko irracjonalizmowi głoszonego przez niektórych romantyków. Będąc pupilkiem państwa pruskiego oskarżano go o daleko idącą poufałość wobec rozrastającego się militaryzmu państwa Hohenzollernów, policyjnej omnipotencji oraz wszech-usprawiedliwiającej racji stanu. Wolność dla Hegla to „uświadomiona konieczność” a rozwój dziejowy to postęp uświadamiający wolność.
Karol Marks, głosząc jawnie postawienie Hegla na głowie w pierwszym tomie Kapitału, uznał, że Absolut, obejmujący całą rzeczywistość, jest czymś najdalszym od samo-uświadamiającego się Ducha – jest czystą i brutalną Materią a wszystkie procesy dziejowe są procesami materialnymi. Przykładem takiego rozumowania będzie średniowieczny spór intelektualny dominikanów z franciszkanami. Według koncepcji Marksa spór ten, obejmujący teologię, filozofię oraz praktykę ekumeniczną, wywodzi się od sporu materialnego i, przede wszystkim, o dobra ekonomiczne mające ostatecznie dawać władzę w relacji dominikanie-franciszkanie. Pomijając prymitywność rozumowania Marksa relacje materialne stały się podstawą analizy wszystkich relacji polityczno-społecznych. Spór między posiadającymi tego rodzaju materię (kapitalistami) a tymi, którym to brakowało (proletariatem) stał się kołem zamachowym systemów komunistycznych ostatecznie przyjmując internacjonalistyczny charakter. Wydaje się więc uprawnionym nazwać marksizm heglowską herezją.
Relacja ideologii III Rzeszy z heglizmem jest bardziej skomplikowana. Nazizm inkorporował większość dziwacznych, efektywnych, zabójczych, barbarzyńskich i ezoterycznych koncepcji niemieckich XIX i XVIII wieku. Hegel też się tam znajduje, najpewniej z pełnym bólu wyrazem twarzy – w końcu jego ostatnie słowa brzmiały „Był tylko jeden taki, co mnie zrozumiał. A i ten mnie nie zrozumiał”.
Żeby zrozumieć relację nazizmu z heglizmem potrzebujemy jeszcze jednego filozoficznego aktora – Fryderyka Nietzschego, którego dzieła, w formie zredagowanej przez siostrę, która poślubiła rasistowskiego, antykatolickiego i pan-germanistycznego Prusaka, trafiły do rdzenia ideologii III Rzeszy. Nietzsche, będący zbuntowanym filozoficznym synem Hegla, sprzeciwiał się wszechmocnemu Rozumowi, Konieczności i Kolektywizmowi kierujących historią przez dłuższą część swojego życia. To Wola, przeciwieństwo konieczności i rozumu, według Nietzschego, decydowała o wolności, sprawiedliwości i czystości. Führer czytając tak wybrane dzieła Nietzschego wierzył, że wolność musi być zrealizowana przez dziejowy proces dominacji woli rasy panów nad wolą rasy niewolników. To rasa panów, zgodnie z postawionymi na głowie tezami Hegla (dialektyka Pana i Niewolnika to jeden z najważniejszych elementów filozofii Hegla), miała decydować co jest dobra, a co złe, co akceptowalne i realizowalne, co ostateczne i co skończone. W takiej interpretacji, zgodnej z filozofią dziejów wykładowcy z Berlina – państwo polskie i katolicyzm były obrzydliwością sprzeciwiającymi się duchowi historii – w końcu Rzeczpospolita przestała istnieć więc przestała pełnić funkcje historyczne a katolicyzm został zastąpiony przez lepiej spełniający swą historyczną funkcję protestantyzm. Przejęto również od Hegla ideę, że państwo ma władzę nad jednostką a postęp historyczny wymaga konfliktu oraz siły. Siłą w historii, jej motorem zmian, miało być, zgodnie z heglowską koncepcją wyższości rasy germańskiej nad rasą romańską czy grecką, państwo niemieckie, które odciska piętno Woli na Rzeczywistości. Tak skarykaturowany Hegel, będący oryginalnie daleko od rasizmu, stał się apologetyczną podstawą niemieckiego państwa. Nazizm również był zatem heglowską herezją tym bardziej, że główni ideolodzy niemieckiego rasizmu instrumentalnie wykorzystywali koncepcje Hegla. Tworzyli mieszankę paradoksalnego heglowskiego nietscheanizmu, w którym to zbiurokratyzowane, rozumowe państwo realizowało przeznaczony mu proces dziejowy Wolą swoich przywódców.
Wojna rozpoczęta w 1939 roku jest obrazem zmagań między oboma herezjami, bitwą zdominowaną przez strony odległe Kościołowi i naukom, które głosi przede wszystkim na kontynencie europejskim. Rezultat, niszczący jedną heglowską herezję, zmusił Niemców do powrotu do wiecznych prawd, stworzył pustkę we wciąż oddychającej duszy niemieckiej i umożliwił powrót na łono Kościoła Uniwersalnego w latach 50tych i 60tych XX wieku. Kolejni kanclerze nowego państwa niemieckiego powrócili, w worku pokutnym, do świata przed Heglem, musząc dokonać rewizji.
Na upadek politycznego marksizmu, pierwszej herezji heglowskiej, należało czekać kolejne kilka dekad. Człowiek – wymykający się jedynie ruchowi materii i środków produkcji – ostatecznie obalił drugą herezję heglowską a generałowie komunistyczni, widząc koniec swojej ideologii, przyjęli katolickie sakramenty ostatniego namaszczenia.
Marksizm i nazizm, nadające quasi-religijny sens życiu milionów ludzi, ich walce i zmaganion, przestały istnieć kończąc, pisząc trochę przekornie, swoją funkcję historyczną. Pustka, która powstała po upadku obu systemów zaczęła być wypełniana przez katolicyzm, liberalizm oraz systemy mogące posiadać cechę gnozy politycznej. Gnostycyzm polityczny, według filozofa Erica Voegelina, jest typem myślenia, który rości sobie prawo do absolutnego poznawczego panowania nad rzeczywistością. Opierając się na roszczeniu do gnozy (porównywalnej do władzy kluczy, potestas clavium, mogącej zamykać i otwierać to, co boskie i to, co ludzkie), gnostycyzm uważa, że jego wiedza przełamuję każdą krytykę i odpowiada na każde życiowe pytanie.
Jako ruch quasi-religijny, gnostycyzm może przybierać formy transcendentalizujące (jak w przypadku ruchu gnostyckiego późnej starożytności) lub materialistyczne (jak w przypadku marksizmu). Gnostycy tak rozumiani odrzucają chrześcijański eschaton Królestwa Bożego i zastępują go ludzką formą zbawienia poprzez ezoteryczny rytuał lub praktykę, również polityczną. Stojąc w sprzeczności z pojęciem odkupienia, które osiąga się poprzez pojednanie ludzkości z boskością, ideologie polityczne kwalifikują się jako „gnostyckie”, ponieważ twierdzą, że idealne społeczeństwo na ziemi może zostać ustanowione po wyzwoleniu się przez daną grupę ludzi (np. proletariatu od kapitalistów lub rasę panów od rasy niewolniczej). Dlatego też zdecydowałem się pisać o „herezji heglowskiej” a nie „rewizji filozofii Hegla”. Rozumiejąc, że filozofia Hegla, marksizm, rasizm, nazizm i inne ideologie polityczne dzielą wspólną przestrzeń z katolicyzmem i jego bogactwem Tradycji można zrozumieć dlaczego tak szeroko i głęboko był gnębione przez wrogie mu herezje.
Dlatego tak ważnym jest zastępowanie idei gnostyckich ideami uniwersalnego chrześcijaństwa. Świadomy katolik, z otwartymi oczami, zaznajomiony z katolicką nauką społeczną będzie podkreślał wagę Dobra Wspólnego, godności osoby ludzkiej, praw pracowniczych, solidarności społecznej oraz trosce o biedniejszych i słabszych oraz podejmowany przez papieża Franciszka temat opieki nad stworzeniem Bożym i światem nad którym panujemy.
Implementacja nauk katolicyzmu w dyskurs polityczno-społeczny umożliwia nie tylko odrzucenie prymitywnego barbarzyństwa wulgarnych ideologii, ale również oddalenie, lub w optymistycznym scenariuszu zaprzeczenie, kolejnej próby Zbawienia Człowieka przez rytuał polityczny, ekonomiczny lub rasowy. Pustka polityczno-społeczna, choć chimeryczna, kapryśna i zmienna pragnie swojego wypełnienia, swojego Zbawiciela. Oby ten Zbawiciel był w tożsamości z prawdziwym Chrystusem.
Jak napisał papież Jan XXIII w Pacem in Terris (146/147):
W tym miejscu wzywamy ponownie Naszych Synów do chętnego uczestniczenia w sprawach publicznych
oraz do współdziałania w zwiększaniu dobrobytu całej ludzkości i swoich krajów. Powinni oni również, oświeceni światłem chrześcijaństwa i powodowani miłością,
dążyć do tego, aby instytucje gospodarcze, społeczne, naukowe i kulturalne nie tylko nie przeszkadzały ludziom,
lecz dopomagały im do stawania się coraz lepszymi tak w porządku spraw przyrodzonych, jak i nadprzyrodzonych.
Aby jednak przepoić kulturę i cywilizację prawdziwymi założeniami i zasadami chrześcijańskimi,
nie wystarcza, żeby Nasi Synowie korzystali tylko ze światła wiary i kierowali się zapałem w szerzeniu dobra.
Muszą oni ponadto wejść do instytucji kulturalnych i cywilizacyjnych oraz od wewnątrz uczestniczyć skutecznie w ich pracach.