Miesiąc temu, 10 września 2025 roku, świat obiegła wieść, że popularny amerykański aktywista polityczny i religijny, Charlie Kirk, został zastrzelony podczas pokojowej dyskusji, którą prowadził na kampusie uniwersytetu Utah. Sprawcą był Tyler Robinson, szaleniec, który na łuskach przygotowanych do strzału wypisał rzeczy takie, jak „Hej, faszysto! Łap!”, czy część tekstu pieśni antyfaszystowskiej Bella ciao. W ostatnim czasie można było wielokrotnie natknąć się na dokumenty czy artykuły o click-baitowych tytułach „Charlie Kirk został katolikiem przed śmiercią?”, czy „Charlie Kirk był katolikiem! Ostatnie słowa!”. Ile jest w nich prawdy?
Reakcja społeczeństwa
Trzy tygodnie przed śmiercią na panelu dyskusyjnym z Alexem McFarlandem Kirk powiedział, że gdyby ktoś go zamordował, „tym samym zamordowałby siebie samego”. Miał na myśli, że taki czyn wywołałby wielkie poruszenie na świecie i spowodował coś w rodzaju rewolucji ideologicznej. I miał rację. Zamach wywołał bardzo szeroko zakrojoną reakcję społeczno-polityczną w Ameryce i poza nią. Sława Kirka eksplodowała po jego śmierci. Wielu mówi, że świat „obudził się”, ludzie uświadomili sobie bezwzględność niektórych środowisk lewicowych, których członkowie publicznie świętowali śmierć tego młodego człowieka. Demonstracje i spotkania modlitewne odbyły się w wielu miastach Stanów Zjednoczonych (San Clemente, Lake Havasu, New Hampshire i więcej), lecz też dla przykładu w Sydney i Brisbane w Australii, Calgary (prowincja Alberta) w Kanadzie czy w Londynie. Charlie Kirk upamiętniony został również minutą ciszy między innymi przed meczami NFL, ligi futbolu amerykańskiego.
Na nabożeństwie żałobnym Charliego Kirka, przed tysiącami ludzi, prezydent Donald Trump określił go jako „męczennika”. Co więcej, powiedział o nim także, że był „największym ewangelikaninem dla sprawy wolności Ameryki”. Sam Charlie za życia również określał się wiele razy jako ewangelikanin. Nawet w dniu zamachu, kilka minut przed tym, jak został zastrzelony, zaczynając wiec, powiedział do mikrofonu: „Jestem chrześcijaninem ewangelicznym”.
Mimo tego wszystkiego bardzo często możemy natknąć się na dokumenty czy artykuły o click-baitowych tytułach „Charlie Kirk został katolikiem przed śmiercią?”, czy „Charlie Kirk był katolikiem! Ostatnie słowa!”. Nawet poważne katolickie strony internetowe udostępniają materiały o podobnych tytułach lub treści.
„Cześć” oddawana mu jako męczennikowi jest w Ameryce uznawana przede wszystkim w kościołach ewangelikańskich, a w szerszym sensie także w całym środowisku protestanckim. Warto w tym kontekście pamiętać, że w Stanach Zjednoczonych częsty jest „nondenominacjonizm”, czyli brak przynależności do konkretnej wspólnoty chrześcijańskiej. Od początku XXI wieku odsetek chrześcijan żyjących w ten sposób systematycznie rośnie: podczas gdy w 2009 roku jedynie 9% chrześcijan w USA nie utożsamiało się z określoną denominacją, dziś jest to już dwa razy więcej, czyli 18%. Mimo spadku ilości chrześcijan w tym kraju, procent nondenominacjonistów rośnie – dziś wynosi około 7% populacji.
Dla porównania: odsetek katolików w Stanach pozostaje od 1960 roku względnie stały, choć ich liczba wzrosła w tym czasie o 27 milionów. Zjawisko to sprawia również, że wielu wiernych, nawet jeśli deklaruje przynależność do konkretnej denominacji, nie widzi problemu w uczestniczeniu w nabożeństwach innych wspólnot. Według relacji Jacka Posobca, amerykańskiego aktywisty, Kirk razem z nim w 2020 roku przez około godzinę modlił się przed relikwią rękawiczki Ojca Pio w kościele w Phoenix.
Dlatego nie dziwi fakt, że wielu chrześcijan uczestniczących w spotkaniach czy modlitwach upamiętniających Charliego Kirka mówi o nim jako o „dobrym człowieku” albo kimś, kto szerzył Ewangelię. Prawie nigdy natomiast – poza hierarchami Kościoła katolickiego – nie odwołują się do jego wypowiedzi o charakterze doktrynalnym. Amerykanie zwyczajnie nie przywiązują do tego dużej wagi, dlatego warto zwracać uwagę nie tyle na cześć okazywaną mu w określonej grupie, ile raczej na jego wypowiedzi oraz komentarze katolickich hierarchów i intelektualistów.
Przeprowadzę poniżej analizę poglądów religijnych Charliego Kirka. Skupię się na wypowiedziach dotyczących kluczowych z perspektywy katolickiej zagadnień doktrynalnych, które zostały publicznie udostępnione i sformułowane niedługo przed jego tragiczną śmiercią. Pozwoli to na bardziej wyważoną ocenę wielowymiarowości jego wiary.
Msza Święta
Żona Charliego, Erika, została ochrzczona i wychowana w wierze katolickiej. Przez ostatnie cztery lata, od kiedy para zawarła ślub, u Kirka można było zauważyć wypowiedzi świadczące o jego postępującym przekonywaniu się do katolickich prawd wiary.
Tydzień przed śmiercią Charlie wziął udział w modlitwie środowisk pro-life w Visalii w Kaliforni. W zwykłej sytuacji jego wspólna modlitwa z katolikami i biskupem katolickim byłaby silnym argumentem za jego przekonaniami, lecz pamiętajmy o kwestii amerykańskiej. Co ważne, w prywatnej rozmowie z biskupem Josephem Brennanem, którą ten po śmierci Charliego upublicznił, wspomniał on swoją żonę, mówiąc, że regularnie uczestniczy w Mszy Świętej nie tylko z nią, ale także z dziećmi. Oznacza to, że w pewien sposób wychowywał własne dzieci w duchu katolickim. Regularne uczestniczenie w Mszy Świętej nie może pozostawać bez duchowych owoców, nawet jeśli ktoś czuje się zagubiony w kwestiach wiary. Zasada ex opere operato z Soboru Trydenckiego podkreśla wartość Mszy Świętej na mocy samego sprawowania sakramentu, a nie dzięki wierze albo świętości celebransa czy uczestników.
Charlie zawsze zachęcał do uczęszczania do kościołów, które „dobrze uczą Biblii”, nie kościołów katolickich. Można to interpretować jako chwalenie zborów protestanckich, w których nie odbywa się ofiara Mszy Świętej, a analiza Pisma Świętego. Jednak w kontekście jego późniejszego zbliżenia do Mszy można by pomyśleć, że uczęszczał on do kościołów, w których wyrażane prawdy wiary są takie, jakie uważał za prawdziwą interpretację słów Pisma, a w ostatnich momentach jego życia był to Kościół katolicki.
Nawrócenie
Dla Kirka nie był to jednak tylko nudny obowiązek. Powiedział wspomnianemu biskupowi: „kocham mojego katolickiego pastora”. Treść rozmowy nie jest dokładnie przytoczona, lecz wiemy, że niedługo później, po rozważaniu dotyczącemu prawd wiary i instytucji Kościoła, którą odbył w rozmowie z biskupem, przyznał mu na końcu, że jest bardzo blisko przejścia na katolicyzm. Niestety, formalnie nigdy tego nie dokonał.
Jest to bardzo dobry znak, który jednak nie zmienia faktu, że w samym dniu śmierci Charlie dalej określał się publicznie z całą pewnością jako ewangelikanin, nawet nie jako chrześcijanin, jak duży procent Amerykanów. Dobrze to jednak świadczy o jego świadomości w sprawach wiary. I faktycznie, oglądając jego codzienny program „Charlie Kirk Show”, którego częścią był panel pytań i odpowiedzi, mogliśmy obserwować jego postępującą zmianę zdania w kwestiach wiary. JD Vance, jego dawny przyjaciel, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, napisał na swoim koncie w serwisie X:
„Nieraz dyskutowaliśmy o katolicyzmie i protestantyzmie oraz o tym, kto ma rację w najważniejszych sprawach doktrynalnych. Ponieważ [Charlie] kochał Boga, chciał go zrozumieć”.
Być może właśnie dlatego jego zmiana poglądów religijnych szła w dość stałym kierunku nawrócenia i nie polegała na ślepej zmianie przywiązania do jednego kościoła na drugi, ale była to świadoma i rozumna decyzja. Jak pisze Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 155: „W wierze rozum i wola człowieka współdziałają z łaską Bożą”.
Wzorowe dążenie do prawdy
Jego przyjaciel-pastor, Rob McCoy, wspominał, że Charlie Kirk bardzo aktywnie zajmował się studiami biblijnymi. Mniej więcej od czasu jego wizyty w Jerozolimie w 2018 roku codziennie rano w pierwszej kolejności zajmował się czytaniem Pisma. Tak robił jeszcze kilka razy w ciągu dnia, łącznie czytając i studiując przez około 2 godziny. Z kolei katolik John Yep, który również był jego przyjacielem, mówi o tym samym, dodatkowo wspominając, że Kirk często pojawiał się na porannej Mszy Świętej.
Samo studiowanie Pisma Świętego może odbywać się w duchu kościołów protestanckich czy innych heretyckich stowarzyszeń i prowadzić nas na manowce, lecz nie jest to ten przypadek. Ojciec Roger Landry pisał na stronie EWTN:
„Kiedy dyskutant dobrze coś uargumentował, [Charlie] szybko się zgadzał. Jemu bardziej chodziło o szukanie prawdy w rozmowie niż udowadnianie czegokolwiek. […] nieustannie próbował czegoś się nauczyć i to też dzielił z innymi”
Jego umiejętność zgadzania się z odmiennymi poglądami, gdy zostanie przekonany i chęć dyskusji o sprawach wiary z katolikami można łatwo sprawdzić. Wystarczy wpisać w YouTube „Charlie Kirk Faith Debate” i zobaczyć, ile rozmów na tematy wiary prowadził, choćby z Michaelem Knowlesem, znanym z Daily Wire otwarcie katolickim komentatorem politycznym.
Dogmatyczne błędy Kirka
Obaj zgadzali się choćby w niektórych tematach dotyczących Najświętszej Maryi Panny. Często przytaczana wypowiedź o kulcie Matki Bożej z dwóch miesięcy przed śmiercią, która była odpowiedzią na pytanie telefoniczne w programie na żywo, brzmiała:
„My, jako ewangelikanie, protestanci, nie mówimy o Maryi wystarczająco, nie czcimy jej wystarczająco. Uważam, że Matka Boża jest rozwiązaniem dla toksycznego feminizmu w Ameryce”.
Zaraz potem rozwodził się na temat jej cnót, zgodnie z którymi jest ona wzorem dla ludzi, podkreślając szczególnie pokorę. Brzmi to bardzo katolicko. Jednak o ile Charlie, jako członek ewangelickiej wspólnoty Golgota, dla którego szczególnie ważna jest zasada sola scriptura (samo Pismo), uznaje wyjątkową rolę Maryi, o tyle zgodnie z tym podejściem krytykuje później dogmaty Kościoła o tym, że jest niepokalana i została wniebowzięta.
Podkreśla wprost, że pierwszy z dogmatów jest według niego nadinterpretacją fragmentu Łk 1,28, gdzie Maryja nazwana jest „pełną łaski”. W katolickim ujęciu fragment ten stanowi potwierdzenie prawdy wiary o tym, że jest niepokalana (por. Lumen Gentium 56). Charlie jednak uważa, że Maryja grzeszyła tak jak inni ludzie, i w ten sposób sprzeciwia się katolickiemu rozumieniu tego tekstu.
O ile to może zostać odebrane przez katolika jako niepełne zrozumienie roli Matki Bożej, z jednoczesną zachowaną czcią dla naszej Matki, to Charlie poza tymi słowami wypowiadał się w twardy sposób również o transsubstancjacji. Powiedział, że czczenie hostii św. jako Chrystusa jest wprost idolatrią ze względu na nadinterpretację fragmentów biblijnych, podobnie jak w kwestii Najświętszej Maryi Panny. W dyskusji z Michaelem Knowlesem mówił, że w transsubstancjację nie wierzy. Temat był dla niego na tyle ważny, że zaznaczył, iż jest to jeden z aspektów, dla których powinno się głosić wiarę w Chrystusa, a nie w Kościół katolicki. Mimo wszystko wspomniana dyskusja odbyła się 8 miesięcy przed jego śmiercią, więc patrząc na jego późniejsze wypowiedzi o religii katolickiej, czy wspomniany fakt jego uczestnictwa w Mszy Świętej, możemy zakładać, że mógł zmienić poglądy na ten temat.
Nie byłoby dziwne, gdyby rzeczywiście tak było. Candace Owens, znana katolicka komentatorka ze Stanów Zjednoczonych, która przyjaźniła się z Kirkiem, powiedziała w specjalnym filmie upamiętniającym, nagranym po jego śmierci, że Charlie od jakiegoś czasu miał w zwyczaju regularnie odmawiać różaniec. Jak powiedziała Matka Boża objawiając się św. Dominikowi, ta praktyka nie może pozostawać bez duchowej przemiany człowieka. Pisze o tym Jan Paweł II w Rosarium Virginis Mariae, mówiąc, że różaniec przynosi nadzieję i pociechę, a także jest nosicielem owoców świętości.
Biskupi o Kirku
Ostatecznie ilość cech przypominających wzorowego katolika w życiu Charliego, człowieka, który katolikiem nie był, skłoniła nawet hierarchów kościelnych do zaznaczenia tego faktu. Jak powiedział kardynał z diecezji nowojorskiej Timothy Dolan, Charlie Kirk był „świętym Pawłem nowoczesnych czasów”. Wytłumaczył, że nie słyszał o nim przed jego tragiczną śmiercią, lecz czytając potem o jego dokonaniach, zauważył w nim podobną do Apostoła Narodów odwagę w mówieniu o Panu publicznie. Zainspirowała go jego pewność w „wypowiadaniu Imienia Pana”. Według kardynała jego czyny wskazywały na głęboką wiarę – miał być to człowiek, który „znał prawdę”. Z kolei niemiecki kardynał Müller podkreślił, że Charlie Kirk faktycznie był męczennikiem, lecz nie w sensie nadprzyrodzonym, ale w pierwotnym znaczeniu słowa martyros – czyli jako ten, który dawał świadectwo swoim życiem.
Charlie Kirk był więc niewątpliwie człowiekiem bliskim Kościołowi katolickiemu, szczególnie bliskim w ostatnim czasie przed śmiercią, a także tym, od którego wielu katolików mogłoby uczyć się cnót i zasięgać wiedzy. Wszystko wskazuje na to, że był człowiekiem szczerym w swojej wierze i znajdował się bardzo blisko nawrócenia. Nie należy jednak czynić z niego świętego ani osoby, od której bez zastanowienia możemy zasięgać rad w sprawach wiary. Możemy więc mieć jedynie nadzieję, że udało mu się zostać zbawionym i modlić się za jego duszę.
