George Weigel: Problemy z określeniem „katolik LGBTQ”

Parada Portland Pride, Oregon (czerwiec 2014 r.)

Jak zwrócono uwagę na kilku synodach, począwszy od 2018 roku, użycie terminu „katolik LGBTQ” nie ma uzasadnienia w historii Kościoła, gdyż Kościół nigdy nie identyfikował swoich członków przez pryzmat libido. Oznacza to, że równie niestosowne jest mówienie o „katolikach heteroseksualnych”, jak i o „katolikach LGBTQ”. Dlaczego? „Wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28b), a dzielenie katolików w ten sposób rozbija jedność Kościoła – pisze George Weigel.

Świętej pamięci ks. Richard John Neuhaus darzył „New York Timesa” miłością i nienawiścią.

Richard był zagorzałym miłośnikiem Nowego Jorku, który czasami opisywał jako zapowiedź Nowego Jeruzalem. Jednak prowincjonalizm „Szarej Damy” sprawiał, że od czasu do czasu lekceważąco określał najbardziej prestiżowy nowojorski dziennik mianem „gazetki parafialnej”. Regularnie piętnował artykuły wstępne „Timesa” za ich poczucie pełnej samozadowolenia nieomylności. Do tego dochodziła irytacja (a nawet więcej) RJN [inicjały Richarda Johna Neuhausa – przyp. tłum.] odruchowym liberalizmem „Timesa”, który, popierając każdą możliwą lewicową sprawę, przyspieszył degenerację polityki liberalnej w promowanie libertynizmu stylu życia. Richard o wiele lat wyprzedzał więc Josepha Ratzingera w ostrzeganiu przed dyktaturą relatywizmu, nieuniknionym politycznym skutkiem kulturowego przechyłu „Timesa” na lewo.

Z drugiej strony Richard Neuhaus nie mógł sobie wyobrazić pominięcia porannej lektury „New York Timesa” tak samo, jak nie mógł sobie wyobrazić rozpoczęcia dnia bez licznych filiżanek kawy, miski płatków Honey Nut Cheerios i papierosa.

Ten ambiwalentny stosunek skrystalizował się w pewnym incydencie z czasów, gdy Richard był luterańskim pastorem w zubożałej wówczas dzielnicy Bedford-Stuyvesant na Brooklynie. „Times” odmówił nazwania pewnego lokalnego czarnoskórego pastora (z przedsiębiorczego odłamu protestanckiego chrześcijaństwa) biskupem. W wielkim oburzeniu RJN napisał do A. M. Rosenthala, ówczesnego redaktora naczelnego „Timesa”, pytając, o co chodzi. Człowiek ten nazywał siebie biskupem. Jego wierni nazywali go biskupem. Szyld na froncie jego kościoła identyfikował go jako biskupa. Za kogo uważał się „Times” i co sobie wyobrażał, odmawiając temu człowiekowi tytułu, którym on sam i jego wierni się posługiwali?

Abe Rosenthal w końcu napisał do Richarda nadęty list, w którym stwierdził, że po żmudnych naradach, jak przystało na opiniotwórczy dziennik narodu, „Times” będzie odtąd nazywał wspomnianego dżentelmena biskupem. List kończył się zdaniem, które przez dziesięciolecia wywoływało u Richarda Neuhausa salwy śmiechu: „A zatem, pastorze Neuhaus, może Pan czerpać pewną satysfakcję z faktu, że zwracając naszą uwagę na tę sprawę, wniósł Pan pewien niewielki wkład w historię naszych czasów”.

A przynajmniej tak to brzmiało, jeśli wolno mi zacytować odrażającego Richarda Richa z filmu Oto jest głowa zdrajcy.

W ciągu ponad trzydziestu lat przyjaźni i współpracy musiałem słyszeć tę historię z ust Richarda chyba z tuzin razy, ale od jego śmierci w 2009 roku nie myślałem o niej więcej niż raz czy dwa. Ostatnio jednak przeczytałem artykuł, w którym pewien duchowny, którego podziwiam – choć wyraził pewne zrozumienie dla zarzutu, że Kościół katolicki na Zachodzie ma „obsesję” na punkcie moralności seksualnej – sam użył terminu „katolik LGBTQ”.

Zgodnie z zasadami dobrego wychowania zgadzam się co do istoty skargi Richarda na Abe’a Rosenthala: ludzi należy zazwyczaj określać tak, jak sami siebie określają, a w każdym razie to nie do „New York Timesa” należała decyzja, kto jest biskupem, a kto nie. Jednak użycie przez duchownego terminu „katolik LGBTQ” w odniesieniu do któregokolwiek członka Kościoła katolickiego wydaje mi się już inną sprawą.

Po pierwsze, wydaje mi się niespójne, by choćby częściowo przyznawać wiarygodność zarzutowi, że pewne kręgi Kościoła na świecie mają obsesję na punkcie moralności seksualnej, a następnie używać hiperseksualizowanego terminu „katolik LGBTQ”, który – niezależnie od jego pochodzenia – redukuje jednostkę do jej pragnień seksualnych, rozterek lub obu tych rzeczy.

Po drugie, jak zwrócono uwagę na kilku synodach, począwszy od Synodu 2018, użycie to nie ma uzasadnienia w historii Kościoła, gdyż Kościół nigdy nie identyfikował swoich członków przez pryzmat libido. Oznacza to, że równie niestosowne jest mówienie o „katolikach heteroseksualnych”, jak i o „katolikach LGBTQ”. Dlaczego? „Wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28b), a dzielenie katolików w ten sposób rozbija jedność Kościoła.

Wreszcie, w obecnej sytuacji politycznej i kulturowej, termin „katolik LGBTQ” jest zarówno nośnikiem programu teologicznego – transformacji utrwalonego katolickiego rozumienia osoby ludzkiej i życia moralnego – jak i symbolem różnych spraw politycznych, którym nie jest obca groźba Ratzingerowskiej „dyktatury relatywizmu”. Termin „katolik LGBTQ” nie ma charakteru czysto opisowego; jest raczej terminem mocno nacechowanym, teologicznie i politycznie.

Wszyscy jesteśmy grzesznikami, stale potrzebującymi odkupieńczej łaski Chrystusa, jak dobitnie przypomina nam papież Leon XIV. Kiedy będziemy o tym pamiętać, być może staniemy się mniej skłonni do akceptowania określania siebie nawzajem (i nas samych) przez pryzmat pożądania, orientacji czy praktyk seksualnych.

 

Tłumaczenie redakcji Tertio. Felieton George’a Weigla „The Catholic Difference” jest dystrybuowany przez „Denver Catholic” dla Archidiecezji Denver. Ten tekst pod nazwą The Problem(s) with „LGBTQ Catholic” ukazał się na jej łamach 8 października 2025 roku.

George Weigel
George WeigelAmerykański pisarz, teolog, działacz społeczny i polityczny. Jest jednym z najbardziej wpływowych intelektualistów katolickich na świecie. Członek wielu organizacji, w tym American Enterprise Institute, Ethics and Public Policy Center i Council on Foreign Relations. Odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej w 2024 roku. Główny organizator corocznego TMS for Free Society we współpracy z ITM.