Fiesta e Iglesia. Wczoraj i dziś Kościoła katolickiego w Hiszpanii

Festiwal w Sewilli w Wielki Tydzień (Semana Santa), Wiki Commons

Jeśli możemy mówić o pierwszych skojarzeniach polskich katolików z historią Kościoła w Hiszpanii, odpowiedzi będą się najprawomocniej sprowadzały do tematu inkwizycji, być może okresu rządów generała Franco i scen nawracania mieszkańców Ameryki Południowej przez misjonarzy, rodem z filmu Misja. Co bardziej zorientowani mogą też przywołać rekonkwistę albo rządy tzw. arcykatolickich monarchów, Izabeli Kastylijskiej i Ferdynanda Aragońskiego. Gdy jednak wyjdziemy poza obręb pojedynczych skojarzeń i spojrzymy całościowo na historię Kościoła katolickiego w Hiszpanii, będziemy mogli lepiej zrozumieć, jak kraj wielkich mistyków i ziemia Matki Bożej, określona tak przez Jana Pawła II, doszła do punktu, w którym znajduje się dziś – państwa, gdzie katolicyzm jest jak mało gdzie zakorzeniony kulturowo, a równocześnie tak bardzo obecny w przestrzeni publicznej.

Starożytne korzenie wiary Hiszpanów

Hiszpania jest jedną z krain wspomnianych wprost już przez św. Pawła jako jedna z jego misyjnych destynacji – w piętnastym rozdziale listu do Rzymian mówi o zamiarze odbycia tam podróży misyjnej. Badacze nie są wprawdzie zgodni, czy rzeczywiście tam dotarł, a jeśli tak, to czy brak znajomości greki wśród miejscowej ludności nie utrudnił znacząco jego wysiłków. Niemniej tradycyjnie dużą rolę w chrystianizacji tych terenów przypisuje się św. Jakubowi Większemu, którego szlakiem, znanym współcześnie jako Santiago de Compostela, pielgrzymują dziś rzesze pielgrzymów, niekoniecznie już tylko z duchowych pobudek. Duży wpływ na kształtowanie się pierwszych wspólnot wywarli prawdopodobnie także chrześcijanie afrykańscy – widać to m.in. w architekturze pierwszych świątyń.

Po upadku Cesarstwa Rzymskiego, w V wieku, w okresie wielkich zmian politycznych i terytorialnych, ziemie hiszpańskie zostały zajęte przez germańskie plemię Wizygotów, wyznawców arianizmu – herezji, zaprzeczającej bóstwu Chrystusa. Jednak w wieku VI król wizygocki Rekkaret został katolikiem i podjął starania o unifikację religijną państwa, co poskutkowało zwoływaniem wyjątkowo licznych soborów, w większości odbywających się w Toledo – stolicy państwa i (do dzisiaj) siedzibie prymasa. Doprowadziły m.in. do przyjęcia wspólnego łacińskiego rytu liturgii, także przez mieszkańców Galicji, którzy nie byli pochodzenia romańskiego.

Czasy relatywnie spokojnego rozwoju chrześcijaństwa na Półwyspie Iberyjskim skończyły się wraz z ekspansją arabską. Po szybkim zdobyciu Afryki Północnej, podbój Hiszpanii stał się naturalnym kolejnym krokiem dla muzułmanów. Bez większych problemów wojska berberyjskie zdobywały szerokie połacie terytorium. Jako umowną datę powstania muzułmańskiej Hiszpanii, zwanej w języku arabskim Al-Andalus, można przyjąć rok 714. Jednak części wizygockich możnych udało się schronić w górzystych terenach północnego zachodu półwyspu i skutecznie odpierać muzułmańskie ataki, co stało się zalążkiem i mitem założycielskim rekonkwisty. Okres Al-Andalus był czasem znanym jako La Convivencia – czas współżycia, współegzystowania – pomiędzy chrześcijanami a żydami, jako że obie grupy znajdowały się w podobnej sytuacji – podporządkowane rządzącym muzułmanom, jednak jako ludy Księgi tolerowane ze względu na swój monoteizm i pewne wspólne elementy religii.

Rozwój i lata świetności Kościoła

W okresie pełnego średniowiecza walka o wyzwolenie Półwyspu Iberyjskiego została ideowo połączona z walką o ideę christianitas. Urban obiecał dwa odpusty przyznawane za walkę w Ziemi Świętej również biorącym udział w rekonkwiście, zachęcając ich, aby nie porzucali walki na terenie ziem hiszpańskich.

Dla ochrony czystości doktryny królowie Izabela Kastylijska i Ferdynand Aragoński utworzyli, owianą nimbem tajemniczości i grozy, Świętą Inkwizycję. Nie była ona jednak ciałem podporządkowanym bezpośrednio papieżowi, lecz monarsze, a jej jurysdykcji podlegali jedynie ochrzczeni chrześcijanie. Między innymi z tego powodu postulaty protestanckie nie odbiły się szerokim echem w tym państwie; za to działalność wielkich świętych i mistyków hiszpańskich – św. Ignacego z Loyoli, św. Jana od Krzyża, św. Teresy Wielkiej – stała się wielkim wsparciem dla Kościoła w procesie kontrreformacji.

W wieku XVIII głośnym echem odbiło się przede wszystkim wygnanie zakonu jezuitów, którzy choć mieli wiele koneksji wśród możnych, to jednak posłuszni byli przede wszystkim papieżowi, a dopiero potem królowi. Doprowadziło to do ich deportacji do Państwa Kościelnego, począwszy od 1767 roku. Jako że ich działalność odgrywała dużą rolę w hiszpańskich dominiach poza Europą, musiało znaleźć się zgromadzenie, które przejmie rolę misjonarzy. W wielu miejscach zrobili to franciszkanie.

Polaryzacja polityczna

Wojna domowa z lat 1820-1823 przyniosła pierwsze polityczne prześladowania duchowieństwa w nowożytnej historii Hiszpanii. W państwie coraz bardziej rozpowszechniał się modny w wieku romantyków spirytyzm, a później także społeczny liberalizm. Chociaż wpływy Kościoła były najsilniejsze głównie wśród ludności wiejskiej, to jednak końcówka stulecia przyniosła pewne przebudzenie duchowe wśród klas wyższych, szczególnie arystokratek, które na wzór pierwszych wieków chrześcijaństwa, angażowały swoje możliwości i osobisty majątek dla tworzenia katolickich towarzystw dobroczynnych, walczących np. z problemem prostytucji.

Z czasem społeczna polaryzacja konserwatywno-liberalna rosła. Kwestia roli Kościoła katolickiego w państwie stała się jednym z głównych tematów dyskusji politycznej. Tarcia ostatecznie doprowadziły do krwawej wojny domowej z lat 1936-1939, gdzie siły nacjonalistyczne dowodzone przez gen. Francisco Franco zwyciężyły liberalnych republikanów, po stronie których walczyli również socjaliści, anarchiści czy komuniści. Prześladowania republikańskie doprowadziły do zamordowania tysięcy duchownych, a szacunki dotyczące dokładnej liczby są bardzo rozbieżne. Pontyfikat Jana Pawła II był czasem wyniesienia na ołtarze wielu z zamordowanych jako współczesnych męczenników za wiarę.

Rządy generała Franco

Zatem w okresie, gdy Polska przeżywała trudny czas żelaznego stalinizmu i następującą po nim odwilż, Hiszpania stała się państwem rządzonym przez jednego charyzmatycznego przywódcę, caudillo – właśnie gen. Franco. Jednak różnica między tymi systemami władzy była dla Kościoła fundamentalna – podczas gdy PRL wszelkimi sposobami starał się wyrugować katolicyzm z publicznej mentalności, caudillo postanowił wykorzystać wciąż bardzo silną pozycję Kościoła w społeczeństwie, szczególnie na wsi, i pójść z nim na kompromis. Tak jak to bywało już wielokrotnie w historii, cena takiej ugody była dla Kościoła wysoka – pensje wypłacał księżom skarb państwa, a wódz mógł ingerować w decyzje hierarchii co do personalnej obsady duszpasterzy, nawet na poziomie parafii.

Po śmierci generała w 1975 rozpoczął się pokojowy proces instalowania demokracji. Długofalowe efekty sojuszu tronu z ołtarzem okazały się jednak druzgocące w skutkach. Równolegle rozpoczęła się coraz bardziej pogłębiająca się sekularyzacja społeczeństwa. Już dekadę po zakończeniu rządów wojskowych, zaczęła obowiązywać ustawa legalizująca aborcję, zliberalizowana jeszcze w roku 1986, mimo silnej mobilizacji ze strony episkopatu.

Kryzys i odrodzenie

Według danych hiszpańskiego odpowiednika GUS-u, obecnie współczynnik dominicantes wynosi tam około 12 %; w Polsce jest to ok. 29 %. Jak można się domyślać, najwięcej osób deklarujących się jako praktykujący katolicy to kobiety w przedziale wiekowym powyżej 65. roku życia. Kraj przeżywa poważny kryzys małżeństwa i rodziny – w 2005 roku, po dojściu do władzy Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, zinstytucjonalizowano tam małżeństwa par jednopłciowych.  Rośnie dysproporcja między liczbą małżeństw sakramentalnych a cywilnych – już w 2012 r. 61% z nich odbywało się wyłącznie w formie świeckiej.

Paradoksem (lub nie) pozostaje zatem głęboko zakorzeniona kulturowa religijność Hiszpanów. Swego czasu Hiszpania została określona przez jednego ze swoich twórców, pisarza, Marcelino Menéndeza Pelayo, jako „młot na heretyków, światło Trydentu i szpada Rzymu”. Dziś natomiast traktuje się ją często jako skansen katolicyzmu – głębokiego, mistycznego, gorliwie apostolskiego – lecz w takiej swojej postaci już minionego. I chociaż trudno o drugi taki kraj, gdzie można urzędowo nadać córce imię na cześć niepokalanego poczęcia Matki Bożej (Concepción), każda wspólnota autonomiczna ma swojego patrona, a obchody Wielkiego Tygodnia są wszem i wobec celebrowane w przestrzeni publicznej w głośny i właściwy Hiszpanom, ekspresywny sposób, to jednak wszystko to staje się tylko kolorową wydmuszką, pod którą nie biją już miliony tak gorliwych serc. Te z nich, które w Kościele pozostały, szukają swojej drogi m.in. w takich wspólnotach jak Opus Dei, Droga Neokatechumenalna, czy też grupa Hakuna. Pozostaje nam mieć nadzieję, że duchowe bogactwo minionych wieków stanie się inspiracją dla odnowy Hiszpanii. Jedno jest pewne – mają z czego czerpać i do czego powracać.

Anna Tarnacka
Anna TarnackaStudentka prawa i filozofii na Uniwersytecie Warszawskim, pasjonatka wszystkiego co iberyjskie (zatem również portugalskie). Próbuje dowiedzieć się o świecie wszystkiego, co przybliży ją do Prawdy. Zakochana w Tradycji katolickiej i historii Kościoła, chociaż ta nie zawsze była prosta.